poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od Luke'a C.D Holiday

- No trudno - uśmiechnąwszy się jedynie, otrzepałem swoje ubranie z kurzu i innego, leśnego szajsu. Nie ukrywam, nie potrzebowałem tego typu kąpieli, zwłaszcza kończącej się takowymi skutkami. Klacze odgalopowały niczym folbluty po torach w stronę lasu, a my staliśmy jak wryci, de facto nie wiedząc, co należy zrobić. Zrzuciłem kaptur ze swej głowy, mierzwiąc dłonią blond kosmyki należących do mnie włosów. Nie wiedząc właściwie, dlaczego, jednakże pozwoliło mi to opanować myśli i włączyć ostatnie, szare komórki.
- Masz telefon? - Spojrzałem na czerwonowłosą, która skinęła w odpowiedzi delikatnie głową. Wyciągła urządzenie z kieszeni, czekając, aż powiem coś więcej - sama się jednak domyśliła, że należałoby zadzwonić do kogokolwiek z Akademii. A najlepiej do recepcji, gdzie na dobrą sprawę mieli największą moc stwórczą. Pomimo, że jej twarz podczas relacji całego wydarzenia była skupiona, to na pierwszy rzut oka można było zaobserwować, iż jest nieźle skołowana. W końcu, za pewne jej ukochany, wyczekiwany koń odbiegł w nieznane, a ona nie mogła być pewna, w jakim stanie zastanie Sydney. Równie dobrze mogła być plackiem na leśnej dróżce, albo wciąż mogła uciekać w nieznane za Alaską, za pewne kierowaną instynktem. Odnajdując przy poboczu pień, zaciągłem go na drogę i, choć chwilę mi to zajęło, doprowadziłem go do zewnętrznego ładu - w końcu nikt nie będzie siedział na mokrym drewnie. No, a przynajmniej ja. Korzystanie z mojego zaproszenia wykonanego gestem dłoni, Holiday zajęła miejsce tuż obok mnie, tłumacząc kolejnej osobie z kolei nasze patowe położenie. Oparłszy brodę na dłoniach, oglądałem mój pierwszy w tych okolicach zachód słońca, analizując tym samym, ile czasu nam zostało do momentu, w którym zapadnie całkowita ciemność. Według moich 'obliczeń', zostało nam góra trzydzieści minut, co nie było zbyt zadowalającym wynikiem. Najchętniej wstałbym stamtąd, włożył dłonie do kieszeni i poszukał drogi powrotnej na własną rękę, jednakże ostatki honoru trzymały mnie mocno przy dziewczynie. W końcu, gdyby nie zdecydowała się na wyjazd w teren z moją osobą, za pewne kończyłaby już kolację, będąc pewną, że Sydney czeka na nią w boksie. Tymczasem, jutro było pozostawione pod wielkim znakiem zapytania. Nie ukrywam też, że nie były mi obojętne losy Alaski. Przyznać trzeba było, że dzień miał się zakończyć dosyć.. Ciekawie? Na tamten moment, pozostało nam siedzenie na pokrytym mchem pniu, i obserwowanie, jak mgła pokrywa okoliczne tereny. W końcu straciliśmy całkowicie widoczność, modląc się po cichu o przybycie jakiegoś zbawiennego pojazdu, no i o wiadomość, że klacze stoją w spokojnie w swych boksach. Nie chciałem mieć problemów już pierwszego dnia, nie ukrywam.
~*~
Na całe nasze zmarznięte szczęście, właściciele wyposażeni byli w taki drobny, a jakże pożyteczny cud techniki, jakim niewątpliwie był termos. Choć niezbyt potrzebna była mi dawka kofeiny w środku się znajdującej, wystarczył sam fakt, że mogłem trzymać go w dłoniach - odzyskałem czucie w kończynach, co było niewątpliwie pokrzepiającym faktem.
- Już ktoś pojechał ich szukać, powinni zaniedługo je znaleźć - odezwał się James, kierujący samochodem. - Jak tylko dojedziemy na miejsce, przebierzcie się w coś cieplejszego, a potem szorować do stajni. Elizabeth miała załatwić wam jakąś herbatę i kanapki, więc nie będziecie głodni, siedząc w stajni.
Jak się okazało, naszym zadaniem było oczekiwanie osób, które miały poszukać, i w dodatku znaleźć klacze. Podczas, gdy jeszcze ich nie było, mieliśmy czas na przyszykowanie boksów i ściągnięcie do Akademii weterynarza - nikt się nie łudził, że zostaną znalezione całe, a tym bardziej zdrowe. Pomimo ogromnej wiedzy instruktorów na temat tychże zwierząt, ich informacje wciąż były niewystarczalne dla klaczy, mogących zostać znalezione w stanie wręcz agonalnym.

<Holiday? Totalny brak pomysłu, ugh, wybacz>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)