Patrzyłam się na Armina w stroju pikachu tańczącego z porem w ręku.
Wokół niego zgromadziła się grupa ludzi, którzy patrzyli się na niego
dziwnie, a ja śmiałam się do rozpuku. Kiedy uznałam, że już starczy
odciągnęłam go przed centrum handlowe. Szybko wsiadł na konia, a ja
zrobiłam to samo. Wyjechaliśmy z miasta powoli, a gdy byliśmy poza jego
granicami ruszyliśmy galopem.
-Świetnie tańczyłeś-zaśmiałam się.
-Tak-odrzekł z uśmiechem-Ale jeszcze się odwdzięczę! Pytanie czy wyzwanie?
-Dam ci szansę-odpowiedziałam śmiejąc się-Wyzwanie!-zdecydowałam.- Co mam zrobić?
-Powiem ci w akademii-uśmiechnął się przebiegle.
-Już się boję...-odparłam.
W końcu dojechaliśmy do akademii.
-No to co mam robić?-spytałam.
-Masz być tańczącym bananem i rozdawać marchewki. Coś w podobie do tego.-pokazał mi gif.
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m7j5ddJvxS1qh1yw9o1_250.gif
-Ale nie mam stroju banana-odparłam.
-O to już się nie bój, mam wszystkie rekwizyty.
Armin pobiegł do pokoju, a po chwili wrócił w normalnym ubraniu, z
torbą marchewek i strojem banana. Westchnęłam. Przebrałam się wzięłam
torbę i wróciliśmy do miasta. Ponownie pojechaliśmy do centrum
handlowego. Tam w towarzystwie Armina chodziłam po sklepach rozdając
marchewki. Ludzie przyglądali się mi dziwnie.
<Armin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)