Gdy wróciłam do Akademi zajęłam się pakowaniem prezentów. Do tego dla Hache wrzuciłam list z wyjaśnieniem tego wszystkiego. Nie oszukujmy się - bez niego moje życie to już nie bylo już tym samym. Wiedziałam ze nie powinnam ale on tak się dla mnie starał. Nie mogłam mu nie powiedzieć prawdy. List wyglądał mniej więcej tak:
Hache to nie jest tak ze nie chce z tobą być. Jeśli moi rodzice jeśli raz przyłapią nas razem wyślą mnie na ranczo do mojej babci. Jutro w wigilie wyjezdxaja na trzy dni. Przyjdę do ciebie wieczorem
~ Luna ❤
Napisałam SMS'a do Ryana by przeszedł na chwile. Kilka minut później pod moimi drzwiami pojawił soe chłopak.
- O co chodzi?
- Daj to Hache - podałam mu paczkę.
- Po co?
- A to to już nie twój interes.
***
Następnego dnia rano obudził mnie budzik.
- Święta! - ucieszyłam się.
Szybko ubrałam ciuchy i popędziłem ba dół. Cała rodzina czekała już na mnie. Położyłam prezenty ode mnie pod choinka.
***
Nadszedł wieczór. Dość szybkim krokiem skierowałam się do pokoju nr. 92. Gdy stanęłam przed drzwiami zapukałam a już po chwili otworzył mi Hache.
- hej - zaczęłam. - Nie gniewasz się?
- A jak myślisz? - uśmiechnął się i lekko mnie pocałował.
Odwzajemniła gest.
Hache?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)