Czułam ze Hache nie zrobi mi krzywdy.
- Zostanę - uśmiechnęłam się.
- Świetnie - przytulił mnie.
Wiedziałam już ze napewno mnie nie skrzywdzi i do domnie będzie należała decyzja czy chce to zdobić i kiedy.
- A może - zaczęłam. - Pohedziemy do takiej świetnej restauracji. Jest genialna bo w akwarium wokół ludzi pływała rekiny.
- Brzmi ciekawie - rzekł.
- To jutro około 19.30?
- OK.
Reszta wieczoru upłynęła nam na miłej rozmowie. Czułam się przy nim tak bezpiecznie i spokojnie. Hache już nie raz pokazał mi ze mogę mu ufać i naprawdę wierzyłam mu zawsze we wszystko a także bezgranicznie ufałam. Nawet nie wiem kiedy moje powieki zamknęły się a ja zasnęłam.
***
Hache delikatnie poszturchnął mną i szepnął:
- Luna wstawaj. Już 10.
Dziś nie było jazd wiec mogłam spokojnie spać.
- Dobrze ci się spało? - spytał.
- Świetnie - uśmiechnęłam się.
- To dobrze.
Całą noc spałam wtulona w Hache. Cieszyłam się tymi dniami które mogę z nim spędzić i nie miałam zamiaru marnować nawet sekundy.
Hache?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)