sobota, 24 grudnia 2016

Od Cavana C.D Anabell

Westchnąłem, kiedy dziewczyna poszła. Nie dość, że zamykają mnie w pokoju, który jest na dodatek strasznie ciasny, a kolor ścian świadczy o śmierci, to do tego mam określony czas odwiedzin. Gdyby nie ten chory czas… W zasadzie to nie miałem co robić.
Dzisiejszego dnia odwiedziło mnie jeszcze parę osób, w tym Holiday, Helen, w raz z narzeczonym, Luna, Lily, Olivia, oraz parę innych osób, których nie do końca znałem, ale mimo bardzo byłem im wdzięczny, że przyszli zbić mój czas, który powinienem przeznaczyć na ‘odpoczywanie’…
Nawet poprosiłem Holiday, aby przyniosła mi jakąś fajną książkę, bo słyszałem, że bardzo dożo czyta i wiedziałem, że przyniesie mi odpowiednią lekturę. Przydałoby mi się teraz wszystko na zabicie czasu. Pokoik w którym mieszkałem był strasznie mały, a wszyscy lekarze i pielęgniarki kazali mi odpoczywać. Cały czas?!
Wieczorem, kiedy uznałem, że mi się nudzi na tyle, napisałem esmsa do Anabell. Holiday miała mi przynieść książkę następnego dnia, dlatego dzisiaj nie miałem w zasadzie co robić.
C: Przywiozłabyś mi ładowarkę do telefonu? Jest w moim pokoju. Za dużo grałem, telefon mi padł.
Dopiero po paru minutach przyszła odpowiedź.
A: Gdzie dokładnie?
C: Zapewne przy moim łóżku, włączona do prądu. Tylko przywieź jak najszybciej…
A: Dopiero jutro będę mogła dostarczyć.
C: OK.
Odłożyłem telefon na biurko i westchnąłem głośno.
Drzwi do pokoju otworzyły się cicho i do środka wmaszerowała Pani pielęgniarka. Od razu zacząłem od pytania, które dręczyło mnie już parę dni:
- Kiedy mogę wrócić do domu?
Kobieta spojrzała w moim kierunku. I wtedy ją rozpoznałem. To była najgorsza pielęgniarka pod Słońcem. Nienawidziła mnie, z resztą z wielką wzajemnością. Nie odpowiedziała na moje pytanie. No cóż.. Będę musiał poczekać na następną pielęgniarkę…
- Zadałem Pani pytanie – uniosłem brew.
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie to za parę dni – wyburczała.
A ja z nudy zacząłem udawać, że śpię, ale nie zdałem sobie sprawy, że naprawdę oddam się w Objęcia Morfeusza.

~*~

Następnego ranka obudziłem się późno. Czyli później niż zwykle. O 9:06. No dobra, zmyśliłem tą godzinę, ponieważ do zegara było daleko, a telefon mi się wyładował, ale kiedy przyszła jakaś kobieta parę minut później okazało się, że była 9: 12.
Dopiero około 11 odwiedziła mnie Ana.

<Ana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)