wtorek, 13 grudnia 2016

Od Armina C.D Luny

Dziś akurat trafił się dzień wolny. Jednak pomimo tego musieliśmy zajmować się końmi. Wczesnego ranka, jak zwykle z resztą poszedłem do stajni. Podszedłem do boksu Lyśka.
-Ohayo! - Krzyknąłem do konia śmiejąc się.
Ogier zarżał i podskoczył.
-Tak, tak ja też cię lof. - Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem po czym go przytuliłem.
Poszedłem szybkim krokiem po szczotki, niedługo pewnie przyszliby inni. Zaniosłem szczotki obok boksu. Otworzyłem boks biorąc przy tym zgrzebło. Koń obrócił się bokiem i spokojnie stał. Zacząłem go czyścić, był on dość brudny. Po wyczyszczeniu tych wszystkich sklejek poszło gładko. Gdy skończyłem czyścić ogiera ludzie zaczęli schodzić się do stajni. Założyłem Lyśkowi cordeo na szyję, a następnie wyprowadziłem go na padok. Tam na niego wsiadłem. Pojeździłem trochę po czym znów odprowadziłem go do boksu. Poszedłem do pokoju i tam spędziłem wieczór. Postanowiłem napisać do Luny.
-Masz wolny czas? - Napisałem.
Po krótkiej chwili dziewczyna odpisała.
-Coś się stało?
-Masz czy nie?
-No... Tak.
-To do ciebie idę.
Odpisałem po czym poszedłem do pokoju dziewczyny.

Luna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)