- No nie wiem, jak chcesz, to mogę tu jeszcze postać. - zaśmiałem się, mijając Lily, która stała oparta o boks klaczy. Skwitowała moje słowa jedynie jednym parsknięciem pod nosem, po czym ruszyła tuż za mną, zmierzając w stronę siodlarni.
- Ponoć są już ich komplety. - ruszyła w stronę odpowiednich wieszaków, po czym zatrzymała się przy jednym, podnosząc lekko wiszące tam, ujeżdżeniowe siodło. Na samą myśl, że któreś z nas miałoby jeździć w takim na skokowych koniach, ręce zaczęły mnie świerzbić a przekleństwa same cisnęły się na usta... Wszystko się spotęgowało, kiedy zobaczyłem plakietkę - Olimpia.
- Chyba kogoś nieźle grzmotło. - pokręciłem z dezaprobatą głową, szukając wzrokiem wieszaka Melissy. Kiedy już go odnalazłem, podniosłem cały komplet, drugą ręką chwytając za ogłowie, powieszone nieopodal. - Czasem się nie tyle ona przydaje, co jej siodło. - rzuciłem w stronę dziewczyny, która kiwając delikatnie głową, szukała ekwipunku Red Velvet.
I tak, sunąc z tym wszystkim po stajni, dotarłem do odpowiedniego boksu. Praktycznie wszystko, poza ogłowiem zostawiłem przed wejściem, po czym zacząłem rozglądać się za szczotkami, które choć zostawiłem tam przed chwilą, nagle i jakże magicznie zniknęły.
- Za dwadzieścia minut na zamkniętym parkourze? - usłyszałem za sobą, na co w odpowiedzi pokiwałem głową, mrucząc zgodę pod nosem. Szybko po tym, odnalazłem zagubioną skrzynkę, dzięki czemu mogłem wreszcie zacząć czyścić klacz.
- Wyglądasz jak wielka, naprawdę spora, łaciata krowa. - takimi o to, niezwykle przychylnymi komplementami powitałem kobyłę, która niezbyt dużo robiła sobie z mojej obecności. - Jestem praktycznie pewien, że jak stoisz na pastwisku, to nie łatwo znaleźć u Ciebie podobieństwo do konia..
Na te słowa, Olimpia obejrzała się w moją stronę, tak jakby wiedziała, co do niej mówię. Nieco obrażona przestała współpracować tak, jak to miała w zwyczaju jeszcze dzień wcześniej - niewiele sobie z tego robiąc, czyściłem ją jak gdyby nigdy nic, myląc czasami brud z jej ciemniejszymi łatami.
W końcu, kiedy uporałem się z wyczyszczeniem jej kopyt, które co chwile wyrywała, osiodłałem ją w tempie, niczym luzak po sterydach. Potem, prawie biegnąc dotarliśmy na parkour, gdzie Lily wsiadała na Velvet.
- Czyżby łaciata sprawiała problemy? - odezwała się dziewczyna dosiadająca ciemnogniadą masę, odwracając w naszą stronę swą twarz, wykrzywioną w cwaniackim uśmieszku. Skwitowałem to jedynie wywróceniem oczu, w duchu pocieszając, się że jakby ktoś dziś miał spaść, to tylko i wyłącznie ona.
W stępie szybko nakreśliliśmy sobie pierwszą trasę - kilka pojedynczych przeszkód, bez żadnych udziwnień w postaci szeregów. Każde z nas, spodziewało się, że prędzej czy później, to drugie wymięknie, kiedy koń odmówi posłuszeństwa. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że zwykły trening nowych koni przerodził się w osobisty zatarg. Na samą myśl, że moja duma i honor, miałyby ucierpieć podczas tychże skoków - krew mnie zalała, a Olimpia jakby czująca, co się święci, przyspieszyła znacznie, chodząc już żwawym kłusem. Nie protestowałem - w sumie to czytała mi w myślach, bo zamierzałem doprowadzić do tego samego, z tymże, że chwilę później.
~*~
Velvet'ówna wraz ze swym jeźdźcem poszybowała nad pierwszą przeszkodą - góra siedemdziesięcio centymetrową kopertą, ustawioną pod delikatnym kątem - bardziej w stronę środka. Następna była osiemdziesięcio centymetrowa stacjonata, o którą jedynie delikatnie zahaczyły kopytem - ostatecznie - nie spadła. Potem te dwie wcześniejsze przeszkody się powtarzały, dzięki czemu wszystko tworzyło duże, zajmujące 3/4 parkouru koło, złożone z tychże czterech przeszkód. Była to już kolejna kombinacja, którą przejechaliśmy na czysto, bez ani jednej zrzutki, czy też wyłamania. Po ostatnim oddanym skoku, zatrzymała klacz, zsiadając na chwilę z jej grzbietu - teraz była jej kolej, aby ustawić nowe ustawienie - tym razem, przeszkody miały być metrowe, albo nawet wyższe.
- No, słuchaj, księciuniu. - po ułożeniu toru dosiadła Red, podpinając przy okazji jeszcze mocniej popręg. - Najpierw tamta stacjonata, stojąca na środku, potem wykręcasz na lewo, jakieś dwie foule na wprost, potem szereg na skok-wyskok ze stacjonat i oksera, i z powrotem ta pierwsza stacjonata. - Przez cały czas kreśliła w powietrzu palcem, wodząc za wypowiedzianymi przez siebie słowami. Następnie czekała na moją reakcję - dosyć szybko ją dostała. Po jednym kółku galopu przeskoczyliśmy wraz z Olimpią pierwszą przeszkodę, cały czas powtarzając sobie wszystkie wskazówki adekwatnie szeregów - z niewiadomych powodów, od zawsze czułem do nich niechęć - może dlatego go ustawiła? I tak, zamiast zająć się zamykaniem na kontakcie łaciatej krówki, wodziłem myślami niewiadomo gdzie - dzięki temu pocałowałem okser z bliska, podczas gdy Olimpia niezwykle wesoło odgalopowała, pędząc w kierunku dosiadanej przez Lily koleżanki.
Wkrótce i moja towarzyszka posmakowała piachu - ten się śmieje, kto się śmieje ostatni! Red, widząc jak klacz galopuje tuż obok niej, nie mogła sobie odmówić takiej samej przyjemności - zrzuciła brunetkę, choć ta odczytując jej zamiary, mocno chwyciła się grzywy - nie pomogło. I tak siedzieliśmy, porozrzucani po dwóch różnych kątach hali, podczas gdy nasze kobyły uciekały od jednego końca do drugiego, urządzając sobie prywatny wyścigi. W końcu opamiętaliśmy się, i ze złapanymi końmi wróciliśmy do stajni, zajmując się ich rozsiodłaniem.
- Przez Ciebie boli mnie tyłek, chole*o. - mruknąłem w stronę już rozsiodłanej klaczy, która jakby zadowolona z siebie, wesoło zajadała się wieczorną porcją otrębów. Na wyjściu, poklepałem jej masywną, obsypaną ciapami szyję, po czym zabrałem cały sprzęt do siodlarni.
- Jeszcze Ci mało? - usłyszałem obok siebie głos, niewątpliwie należący do Lily.
- Weź mi nie mów, muszę jeszcze dwójkę ruszyć. - westchnąłem, odkładając wszystko na odpowiednie miejsce, po czym zabrałem kolejny sprzęt - Dream Catcher'a, któremu również należał się porządny trening.
Lily?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)