- Cicho! - powiedziała nagle Irma co mnie zdziwiło
Zatrzymałem zaraz swojego konia i też zacząłem nasłuchiwać.
Oboje usłyszeliśmy ponownie ten sam dźwięk a raczej jęki. Spojrzeliśmy na
siebie znacząco i podjechaliśmy w miejsce, gdzie było słychać te dziwne
odgłosy. Zatrzymaliśmy konie koło drzewa, zsiedliśmy z wierzchowców i poszliśmy
dalej pieszo, żeby było ciszej. Przez jakiś czas szliśmy przez gęstwinę, gdy
nagle ujrzeliśmy straszny widok! Był to zaplątany w sidła źrebak! Miał również
zaciśniętą pętlę na szyi, która rozcięła mu skórę i rana krwawiła. Źrebak się
dusił i jednocześnie płakał z bólu! Próbował się uwolnić i wołał swoją matkę
lecz jego głos był bardzo słaby... To był okropny widok. Postanowiłem, że nie
zostawię tak tego. Zacząłem zdejmować pętlę z jego szyi.
-Dzwoń po weterynarza!-krzyknąłem do Irmy.
Czułem, że bez pomocy specjalisty koniowi może się coś stać.
-Nie mam numeru-zawołała przestraszona dziewczyna.
-Ja zadzwonię! Ty postaraj się uspokoić
źrebaczka-powiedziałem
Irma podeszła do niego i zaczęła coś szeptać uspokajająco.
Ja wybrałem numer weterynarza. Dzięki bogu po wypadku z Alkatrasem zapisałem
sobie jego numer. Podałem o telefonu w przybliżeniu miejsce naszego pobytu.
-Za 20 minut powinni być-powiedziałem o Irmy.
<Irma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)