Wystraszyłam się kiedy chłopak upadł i stracił na moment przytomność. Wiedziałam, że chłopak może mieć złamaną rękę. Nie wiedziałam co robić, przecież chłopaka nie pociągnę w takim stanie. Spojrzałam na chłopaka.
- Nie uda mi się ciebie ciągnąć. Jesteś ciężki...
- Aż tak nie jestem.
- Oj tam... - Powiedziałam. - Pójdę po kogoś.
Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Poszłam do pielęgniarki i powiedziałam jej wszystko co się stało Cavanowi. Zabrała apteczkę i jakieś inne rzeczy. Po chwili poszła ze mną. Po paru minutach byliśmy w stajni i kobieta sprawdzała co jest dokładnie chłopakowi.
- No pięknie... - Powiedziała pielęgniarka. - Masz złamaną rękę.
- C-co? - Widać było szok w oczach chłopaka.
- Trzeba dać ci gips.
- Czyli ręka może być złamana. Prawda? - Zapytałam pielęgniarkę.
- Niestety tak.
Spojrzałam na chłopaka i złapałam go za zdrową rękę. Sam na mnie spojrzał. Było widać, że powstrzymuje sie od płakania przez ból. Pielęgniarka zadzwoniła po kogoś i po parunastu minutach jakiś chłopak przyszedł. Zabrali Cavana i zgaduję, że chyba na prześwietlenie. Nie wiedzieć czemu, lecz martwiłam się o niego. Czy ja właśnie polubiłam chłopaka? Nie... To nie może być prawda... Pewnie i tak mnie nikt raczej nie polubi.
< Cavan? ;-; moja wena wygasa coś i czekam na prezent z nową weną...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)