sobota, 17 grudnia 2016

Od Lily C.D Caleba

Chwiejąc się na boki przesiadywałam każdy kolejny krok ogiera, który najwyraźniej wiedział co robi, w przeciwieństwie do mnie.
-Co teraz?- zapytałam chłopaka przede mną.
-Przejdziemy do kłusa. Uważaj i dodaj łydkę. Rozluźnij się.- powtarzał spokojnym tonem. Podziwiam go za jego cierpliwość do mnie, której sama nie mam. Starałam się wypełnić polecenie, jednak gdy przechylała się ku upadkowi znowu powracałam do dawnej pozycji. Ach te upier*liwe błędy...
-Jesteś zbyt pochylona. Dodaj łydkę.- powtórzył. Westchnęłam i przywołałam się do porządku. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Stuknęłam delikatnie Painta, jednak ten nie zareagował.
-Trochę mocniej.
Tym razem się udało. Łaciaty ruszył luźnym truchtem dookoła hali.
-Lepiej.- pochwalił.
-Mam dosyć.- przyznałam wypuszczając stopy ze strzemion.
-Już?- zdziwił się. Skinęłam głową.-No dobra. Kończmy. Nie zachęciło cię to co?
-Nie wiem. Zostanę przy klasyku. Wolę mieć wszystko pod kontrolą.- zsiadłam z Painta. I już miałam iść gdy poczułam rękę na ramieniu.
-Nie idź.- wyszeptał.
-Ale co?
-Pojedziesz ze mną w teren?- zapytał trochę głośniej. Zaczynam się go trochę bać. Jakby nie on.
-No dobra.- głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia głupia!
-Cieszę się. Za pięć minut przy bramie?
-Jasne...
Mózg mnie ostrzega ale kto go słucha? Biedactwo... Chłopak uśmiechnął się i zostawił mnie samą na hali. To nie był uśmiech dawnego Caleba... Wróciłam do stajni osiodłać Spartana. Musiałam wreszcie jakoś rozdzielić obowiązki na konie. Pożegnałam Painta w czeluściach jego boksu i wróciłam do swojego gniadosza. Pożerał siano nie patrząc na nikogo. Dobrze że zaczął normalnie jeść.
-Chodź Przystojniaku. Jedziemy w teren.- uśmiechnęłam się wchodząc. Obrócił głowę w moją stronę i począł podgryzać moją bluzę. Nawet się nie obejrzał już został osiodłany. Na płocie oddzielającym akademię siedział Caleb przeglądający telefon a jednocześnie trzymając wodze Avatari.
-Jestem!- krzyknęłam.
-O. To dobrze. Jedziemy?
-Tak...

Caleb?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)