Ja jebie historia powtarza się po raz trzeci. Znowu szpital…. Już nie mogę znieść tego widoku, niedobrze mi się robi kiedy o tym wszystkim myślę. Ryan prowadził bardzo szybko, żebyśmy byli tam jak najszybciej, a ja stresowałam się coraz bardziej co będzie z Kate. Nie sądziłam, że wpadnie na taki durny pomysł. Zawsze była nieodpowiedzialną dziewczyną, ale nie sądziłam, że aż tak. Nie dość, że wsiadła na najbardziej narwanego konia ze wszystkich to jeszcze źle go osiodłała:
- To wszystko mogło się skończyć inaczej… - powiedziałam chowając twarz w dłonie.
- O czym ty mówisz księżniczko? – zapytał zaniepokojony Ryan
- Gdyby wzięła innego konia, a przede wszystkim gdyby dobrze osiodłała Atlasa to nie spadłaby..
- Jak to?? – zdziwienie mojego chłopaka rosło
- Bo widzisz rancho cioci zajmuje się oswajaniem najczęściej dzikich koni do westernu bądź też końmi po przejściach i każdy z nich ma coś takiego jak „guzik”.
- „Guzik”???? – mina chłopaka była coraz bardziej zabawna
- No tak. „Guzk” to takie miejsce na grzbiecie koni westernowych. Kiedy źle go osiodłasz konia, boli i zaczyna wierzgać. Atlas jest wyjątkowo narowistym koniem i u niego jest to bardzo niebezpieczne. Nie wiem co Katherine chciała nam wszystkim udowodnić, ale na pewno nie to że jest mądra. – lekko się zaśmiałam, mocno się denerwując
Chłopak uspokajał mnie i po parunastu minutach byliśmy już w szpitalu. Zaniepokojona szukałam mojej siostry. Okazało się że dziewczynie nic się nie stało, miała tylko mocno uszkodzoną nogę. Od razu ciśnienie ze mnie zeszło. Przytuliłam się do Ryan’a i pocałowałam go. Lekarz pozwolił nam w końcu wejść na salę gdzie leżała Kate, a ja myślałam tylko o tym, że nogi z dupy jej powyrywam.
>>Ryan?<<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)