- Zastanowię się…
Nie powiem, propozycja wydawała się kusząca, pewnie dlatego, że większość osób, które znałam nie grało na instrumentach. Ja zawsze byłam trochę inna. Pomimo iż zaczęłam grać, kiedy miałam 8 lat, nadal jest dla mnie ważne. Kiedy byłam mniejsza grałam na zamkniętych konkursach, na otwarte miałam za mało odwagi. Czasami na jakimś koncercie dla małych talentów. Nigdy nie lubiłam występować przed widownią. Wolałam grać sama, czasami ewentualnie z jakąś małą widownią, zazwyczaj byli nią rodzice, lub mój straszy brat. Moja rodzina od zawsze uważała, że mam potencjał. Pomimo, że nie przepadałam za chłopakiem, to była ciekawa, jak dobrze gra. Skoro proponuje to na pewno dość dobrze mu to idzie.
Ryan zebrał się wcześniej ode mnie. Prawdopodobnie poszedł się zbierać i czekać na porażkę, jak usłyszy ile lat gram. Sama ze stołówki wyszłam 5 minut po chłopaku. Nie spieszyło mi się go zobaczyć. I to jeszcze w jego pokoju. Wymieniłam jeszcze parę słów z Helen. Kiepsko czułam się, że Helen już nie będzie w moim pokoju. Zawsze tam siedziała. Widziałam ją, kiedy czytała książkę, kiedy spała, kiedy przeglądała Internet w poszukiwaniu weny, jak ubrać się na zawody haloweenowe. A teraz się taj po prostu wyprowadza. Będę musiała pomyśleć nad przeprowadzką do innego pokoju. Jestem osobą nieśmiałą, ale lubię wiedzieć, że w moim pokoju jest osoba, która może mi zawsze pomóc, jakbym jej potrzebowała.
Z zamyśleń wyrwała mnie dopiero ręka Helen, która tańczyła przed moją twarzą.
- Huhu? Jesteś jeszcze z nami?
- Mhm…?
- Wyglądasz na smutną? Albo jesteś taka zamyślona, bo się zakochałaś?
Rzuciłam jej ostre spojrzenie. Nigdy, ale przenigdy nienawidziłam, kiedy ktoś mówił mi, że jestem zakochana.
- Ja już się będę zbierać – powiedziałam – Umówiłam się z Ryanem…
- Umówiłaś? – poruszyła wymownie brwiami.
Miałam zamiar uderzyć ja w twarz, ale powstrzymałam się.
- Idę grać na skrzypcach – zachowałam resztki spokoju. I bez pożegnania wyszłam ze stołówki.
- Pa! – krzyknęła jeszcze za mną.
Nie zamierzam jej odkrzykiwać. Nie zrobię tego. Udałam się do pokoju, skąd wzięłam skrzypce. Przez chwilą pograłam, aby się rozgrzać. Potrzebowałam na to tylko chwili. Po czym szybkim krokiem skierowałam się w kierunku pokoju Ryana.
Zapukałam dość donośnie, kiedy doszłam.
- Proszę! – krzyknął ktoś zza drzwi.
Weszłam do pokoju. Wyglądał tka jak go zapamiętałam. Co prawda nigdy w nim nie byłam, ale raz rzuciłam okiem z zewnątrz.
- Cześć - rzuciłam w kierunku chłopaka, który siedział rozwalony, i to dosłownie na swoim łóżku z komputerem na kolanach.
<Ryan? Wybacz, beznadziejne… >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)