niedziela, 13 listopada 2016

Od Alexandry C.D Castiel'a

Ukucnęłam spoglądając na sunie i wyciągnęłam dłoń w jej stronę. Podeszła krok niepewnie do przodu obwąchując moją rękę. Castiel stanął za mną i położył dłonie na moich ramionach. Spojrzałam na niego, co było błędem, bo tylko kiedy spuściłam wzrok z Revee, ona wykorzystała okazje i zatopiła swoje białe kiełki w mojej ręce. Pisnęłam i zabierając dłoń. Castiel zareagował natychmiast stając pomiędzy mną a jego podopieczną. Zerknęłam na rękę po której spływały krople krwi. Nie odezwałam się słowem, tylko skierowałam się do siodlarni. Wyjęłam z apteczki bandaż i wodę utlenioną. Usiadłam na kanapie i odkręciłam buteleczkę z cieczą.
-Poczekaj, ja to zrobię. - Brunet usiadł obok mnie delikatnie chwytając moją dłoń i buteleczkę z wodą. Chłopak ostrożnie polał rany, które natychmiastowo zaczęły się pienić. Syknęłam zaciskając drugą dłoń w pięść.
-Spokojnie, jeszcze chwila. - Szepnął ponownie polewając dłoń. Jasnoczerwone stróżki cieczy spływały po mojej ręce kończąc swoją podróż na materiale spodni chłopaka. Po chwili Castiel ostrożnie zabandażował moją dłoń.
-Dziękuje. - Uśmiechnęłam się lekko wstając.
-Nie masz za co, to moja wina. W ramach rekompensaty idziemy na gorącą czekoladę. - Oznajmił łapiąc mnie za drugą rękę i ciągnąc w stronę akademii. Po paru minutach siedzieliśmy w pokoju chłopaka dzierżąc kubki z ciepłym napojem.
- Opowiedz mi coś o sobie. - Castiel patrzył na mnie z oczekiwaniem. Westchnęłam opierając się o ścianę.
-Od dzieciństwa rodzice zarażali mnie miłością do koni. Ojciec jak i matka startowali na zawodach na całym świecie, a ja podróżowałam z nimi, ucząc się przy okazji języków. Szybko złapała bakcyla, więc rodzice zaczęli mnie szkolić. W moje dziesiąte urodziny rodzice spieszyli się żeby zdążyć na moja imprezie urodzinową... Wjechał w nich pijany kierowca. Zginęli na miejscu. - Urwałam na chwile mój monolog ocierając łze, która popłynęła po moim policzku. - Siostra ojca dostała miano mojej opiekunki. Jednak zamiast zaopiekować się mną wysłała do szkoły z internetem. Zamknęła się w sobie i zbuntowała. Ciotka od strony matki przez cztery lata walczyła o prawa rodzicielskie. Wreszcie się udało i kobieta wyciągnęła mnie z tego piekła. Ciotka Mia prowadziła Rancho gdzie zaczęłam kontynuować naukę jazdy. Koń mojej matki świetnie się ze mną dogadywał i po dwóch latach zajmowaliśmy wysokie miejsca w zawodach. Dostałam zaproszenia do akademii i miałam tu wyjechać. Tydzień przed rozpoczęciem roku uczestniczyłam w poważnym wypadku. Ponad pół roku spędziłam w śpiączce, operacja, kilkanaście miesięcy rehabilitacji. Siedziałam godzinami w pokoju lub w stajni. Bałam się wsiąść ponownie na konia, cholernie się bałam. Jednak po jakimś czasie stwierdziłam, że nie umiem bez tego żyć. Spakowałam walizki i wyjechałam do akademii. - Zerknęłam na chłopaka, który uważnie mi się przyglądał. Jeszcze nigdy tak szybko się nie zwierzyłam. Mam nadzieję, że nie popełniłam błędu. - Teraz ty.
Castiel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)