niedziela, 13 listopada 2016

Od Alexandry do Thomasa

Od rana kszątałam się po stajni starając się ogarnąć wszystkie powiezone mi zadania.
-Co tam Alex? Znowu dostałaś karę? Za co tym razem? - Sam - stajenny - mignął między boksami roznosząć siano.
- Kamila wkopała mnie u Rosa, że spóźniłam sie na trening. Szkoda tylko, że KTOŚ schował rząd Angel'a, przez co sie nie wyrobiłam. - Specjalnie podkresliłam słowo "ktoś", a szatyn zaśmiał się cicho pod nosem.
- Mam wrażenie, że masz jakiś plan.
-Ja? Nie, skąd ten pomysł. - Zrobiłam minę niewiniątka nasypując odpowiednią ilość owsa do żłobów.
-Jakbym cie nie znał. - Stwierdził, na co posłałam mu buziaka. Przez kolejny kwadrans wykonywaliśmy swoje czynności w ciszy.
-Widziałeś dzisiaj Castiel'a? -Sam stanął przed boksem podopiecznego chłopaka.
- Chodził dzisiaj jakiś taki nieobecny, zdenerwowany. - Odparłam przypominajac sobie moment, kiedy sie z nim dzisiaj mijałam.
-Jak Ross zosbaczy nie ogarnięty boks, mocno się wkurzy.
-Ja to zrobię. - Szkoda było mi Castiel'a.
Minęły dwie godziny w czasie, których ogarnęłam większość powieżonych mi zadań.
-Alex, mam sprawę. Trzeba oprowadzic nowego ucznia. Będzie tu za kwadrans, a ja mam... sprawę do załątwienia. - Luna błagała mnie na kolana.
- Dobra leć, nie każ mu czekać. - Dziewczyna lekko sie zarumieniła, a ja wyszłąm ze stajni. Minęło parę chwil, a na parking wjechał czarny samochód, z którego po chwili wysiadł wysoki szatyn.
-Cześć, ty pewnie jesteś Thomas. Miło mi ciebie poznać, jestem Alex. - Uśmiechnęłam sie lekko do chłopaka, który ww odpowiedzi rzucił mi lodowate spojrzenie. Zapowiada się ciekawie.
-Ta...Thomas. - Mruknął rozglądając sie dookoła, jakby czegoś szukał.
-Pokaże ci twój pokój, a potem stajnie. - Chłopak jedynie wzruszył ramionami i z torbą skierował się za mną. Pokazałąm mu jego lokum, akademie, a potem skierowałam się do stajni, tak jak wcześniej zapowiadałam. Kiedy skręcałam, żeby wejść do środka wpadłam na Castiel'a.
-Alex, widziałaś może... - Zaczął zdenerwowany...
-Siemka bracie. - Zza moich pleców odezwał sie szatyn, a Cas podniósł wzrok na niego.
-Wy jesteście rodzeństwem? - Spojrzałam na nich zdziwiona.
Thomas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)