Otwieram drzwi i wychodzę na świeże powietrze. Na dworze jest chłodno. Przytulam się do moich trojaczek (a właściwie czworaczek) i zamykam za sobą drzwi do auta. Idę w kierunku akademii. Trzeba przyznać, że jest duża… Ale nie, ja tego nie przyznam. Odbywam długą wędrówkę po labiryncie pełnym pokoi, aż w końcu dochodzę do mojego. 28. Wchodzę, nawet nie patrzę jak wygląda. Rzucam moje rzeczy na łóżko, nie jestem dziewczyną, nie rozpakuje ich. Może za miesiąc mi się zachce? Nie sądzę. Nigdy mi się nie zachcę. Samym problemem było zapakowanie, a rozpakowanie? Koszmar…
Włączam telefon, ale nawet nie chcę mi się sprawdzać skrzynki pocztowej.
Kładę się na łóżku, razem z nogami oczywiście, i pierwsze co czuję to, że jest ono miękkie. Nie nadzwyczajnie. Po raz pierwszy patrzę na pokój. Jest całkiem ładny.
Postanawiam wybrać się na spacer po akademii. Może ktoś mnie tutaj oprowadzi? Ciekawy jestem, czy ktokolwiek ogarnia powierzchnię tej akademii… może właściciele?
W końcu po półgodzinnym błąkaniu się po korytarzem, odnajduję bibliotekę. Podchodzę do jakiegoś przypadkowego chłopaka.
- Wiesz może jak dość do stajni?
Chłopak patrzy na mnie jakbym spadł z kosmosu.
- Jestem tu nowy – tłumaczę.
Chłopak udzielił mi wskazówek jak dojść do stajni.
Ruszyłem we wskazanym mi kierunku.
Gdy dotarłem do stajni, przeszedłem się kilka razy korytarzem. Kilka koni zarżało na mój widok. W końcu stanąłem przed jednym z boksów. Z tabliczki dowiaduje się, że w środku stoi Paint. W środku jest też jakaś dziewczyna. Stanowczymi ruchami czyści konia.
Przyglądam jej się chwilkę, oparty o drzwi boksu.
Po chwili zauważyła moją obecność:
- Cześć – powiedziałem z uśmiechem
<Dziewczyno?>
Proszę pisać opowiadania w czasie przeszłym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)