Złapałem Alexandrę kiedy tylko
zobaczyłem przez jej ramię, jak czerwone plamy zabarwiają papier który trzymała
w ręku. Czułem że nie wszystko jest w porządku jak zapewniała mnie dziewczyna -
od paru dni zauważałem wyraźnie że ma sine usta i zniknęły naturalne rumieńce.
Poza tym - nic nie ucieknie przed Edwardem Holmsem; nie zdołała ukryć krwi na
umywalce wczorajszego dnia.
Zaprowadziłem Alex do łazienki,
ignorując to że w rozłożonych rękach dziewczyny które trzymała nad nosem,
zaczęło zbierać się trochę więcej cieczy niż się spodziewałem. Zawsze ten widok
wprawiał mnie w mdłości i zawroty głowy - dzisiaj nie było wyjątku, ale byłem
ostatnią deską ratunkową w zasięgu ... no, kilkudziesięciu metrów.
Kazałem jej schylić się nad
kranem i podałem jej zimny układ którym chwilowo zatamowałem krwawienie.
Wiedziałem że potrzebuje pielęgniarki - to nie było zwyczajne podrażnienie
naczynek. Śmierdziało mi tu anemią.
Trochę potrwało zanim zauważyłem
że chusteczki przestają być całe czerwone. Poinstruowałem dziewczynie by zmyła
z dłoni i twarzy oznaki czerwonej cieczy i zmieniła ubranie które zmieniło
nieco swój wystrój o drobny dodatek - czerwone plamy.
Gdy posłusznie i bez słowa
wykonała moje polecenie, w końcu uśmiechnęła się nieśmiało.
- Masz anemię, prawda? - uniosłem
brew i skrzyżowałem ramiona.
- No ... tak jakby. - wymruczała.
Czułem że w stu procentach się jeszcze z tym nie pogodziła.
- I zdajesz sobie sprawę z tego
że musisz zmniejszyć dawkę treningów do pewnie jednego na dzień, albo dwóch
łagodnych? - na to zdanie, dziewczyna tylko westchnęła i przewróciła oczami.
- Tak, mamo.
<Alex? Ostatnio jakieś krótkie
te opa mi wychodzą ._.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)