środa, 16 listopada 2016

Od Esmeraldy - zadanie 7

Rano wstałam i wyciągnęłam się na łóżku. Niedziela. Kochany dzień. Cho**ra! Karmienie koni! Pogoniłam w piżamie na dół by nakarmić konie. Goniłam jak oszalała. Nie wiem czy miało to jaki kolwiek sens bo i tak było godzinę po karmieniu. Wleciałam do stajni i wpadłam na wiadro z wodą.
-No najlepiej! Kurczaczki!- krzyknęłam i usłyszałam kopanie z boksu.
To West usłyszał mój przecudowny głosik i domagał się głaskania.Podeszłam do niego by wkrótce odejść od niego. Wszystkie były nakarmione. Wróciłam do akademika i przebrałam się w strój jeździecki. Zjadłam śniadanie. Jajecznica i pomidor. Wyszłam ponownie do stajni. Zastałam tam Alexandrę.
-Hej Alex. Może poćwiczymy przejazd crossu?- zapytałam.
-Chętnie. To za kilka minutek.- powiedziała i pogoniła do stajni prywatów.
-OK, to widzimy się za chwilę.- odpowiedziałam za chwilę.
Ja czyściłam Faldo. Bo West był już zmęczony. Nie wiem zresztą dlaczego. Oporządziłam go i zastałam już gotową Alexandrę siedzącą na oklep na swoim koniu. Ja postanowiłam nie być gorszą amazonką, więc ubrałam mu tylko ogłowie i wsiadłam na Falda.
-No to jedź. Na ten crossowy tor.- powiedziała po czym ruszyła konia.
Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Ja nawijałam o tym, że moi rodzice wykupili chyba ok. 20 koni z rzeźni. A Alex o tym jak sobie radzi z koniem. Słuchałysmy siebie z zainteresowaniem. Az w końcu zasnęłam. Obudziło mnie wstrząśnięcie mną. Alexandra krzyczała do mnie.
-Esma! Obudź się! Tam są wilki.- krzyczała.
-Co gdzie?- zapytałam.
-No tam widzisz!?- powiedziała Alex.
-Nie....O kurde!- krzyknęłam.
Ja dopiero wtedy się opamiętałam.Spadłam na ziemie a oba konie wystartowały z kopyta. W moją stronę goniła wataha wilków. Około 8 sztuk szarego futra z kompletem zębów i pazurów. Ja zaczęłam zwiewać.Nigdzie nie było żadnego ratunku. Moje oczy latały na wszystkie możliwe strony. Nie było szansy bym uciekła. Aż zobaczyłam drzewo. Postanowiłam się tam wdrapać. Chwyciłam gałąź i podciągnęłam się. Raz po raz chwytałam się wyższej gałęzi. Aż byłam na samym szczycie. Siedziałam tam pewnie z kilka minut. No może nie. Z godzinę. Alexandry nigdzie nie było. Może szukała Falda.Każda dłużyła się w nieskończoność. Jedna minuta trwała chyba z 10 minut. Więc kiepsko. Aż wilki zasnęły. Zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam w stronę lasu. Wilki w samą porę się obudziły i pobiegły za mną. Tym razem nigdzie nie było drzewa,ale był koń! Faldo dokładniej. Podbiegł do mnie a ja wskoczyłam mu na grzbiet. Pogalopował w odwrotną stronę i dojechał do rzeki. Po drugiej stronie czekała Alexandra. Pokazywała mi coś. W każdym razie nie wiedziałam co. Postanowiłam zejść i przejść nurt rzeki. Nie było to łatwe. Ciągnęłam Faldo. Ale nic to nie dawało. Nie chciał wejść do wody. Bałam się, że będziemy musieli zginąć. Dreszcz przeszył mnie na całym ciele. Usłyszałam wycie wilków i wiedziałam, że muszę jakoś go przeprowadzić. O mało co nie zemdlałam.Wsiadłam na niego i wyszłam z rzeki. Pogalopowałam z nurtem rzeki po czym na zakręcie zmusiłam go do skoku. Trochę się wahał. W tamtym miejscu woda była płytka jak i szerokość nie była największa. Jak to na zakrętach. Często się tam po prostu woda nie zbierała. Z nurtem rzeki gałęzie płynęły coraz szybciej.Przeskoczyliśmy i byliśmy na drugim brzegu. Wilki wkrótce nadbiegły i szczekając i wyjąc spłoszyły Falda. Poniósł mnie w stronę Alex. Przecwałowaliśmy obok nich.
-Alex ratuj!!!- krzyknęłam trzymając się jeszcze jego szyi.
Wilki goniły w naszą stronę.Faldo galopował nieskończenie. Wjeżdżaliśmy w las. Spomiędzy drzew prześwitywały strużki światła. Alexandra pogalopowała za nami.
-Faldo stój! -krzyczałam.
Faldo galopował nadal. O mało co nie spadłam. Trzymałam się jego bujnej grzywy. Gdy już mieliśmy skakać przez kłodę dopadła nas Alex, Faldo zatrzymał się w ostatniej chwili.
-Stój.- powiedziała.- Chol*ra , ale ten koń galopuje.
-No niestety, mogłam go dziś nie brać. Nigdy go jeszcze nie miałam na jazdach.- powiedziałam.
W tej chwili wilki znalazły się przed nami. Galopowałyśmy wytrwale i konie już mogły by cwałować gdyby nie nasze ręce. W końcu wypuściłam wodze a Faldo zaczął cwałować. Wilki zostały w tyle a my przejechałyśmy przez łąkę. Ujadanie wilków ustało a my zwolniłyśmy do kłusa. Konie z nadal szalejącymi oczami i co chwila ruszających się uchami (XD) dostojnym kłusem szły i teraz to my popędzałyśmy je a one na złość się zatrzymywały. Teraz postanowiłyśmy zsiąść. Położyłyśmy się na kwiatach.
-Ale miałyśmy dziś przygodę.- powiedziałam.
-Było ostro.- zaśmiała się Alex.
-Może...- odpłynęłam.
Zasnęłam w połowie zdania. Alex też zasnęła.Obudziłyśmy się rano.
-Zasnęłyśmy?- zapytałam.
-O kurde. Tak!- krzyknęła Alexandra i poderwała się z kwiatów.

Wsiadłyśmy na konie i pogalopowałyśmy do akademii. Tam czekała nas niespodzianka. Luna wprowadzała nowe konie do stajni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)