poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Jonathana C.D Luny

Wstałem dzisiaj w miarę wcześnie bo o 5.00. Było to wcześnie jaj na mój wcześniejszy tryb życia bo w akademii jazdy zaczynały się już o 6.00. Założyłem bryczesy i bluzę, po czym zszedłem na śniadanie. Zrobiłem sobie kanapkę i kakao i zasiadłem do stołu. Do mnie dosiadła się Izabella, moja siostra.
-I jak ci się podoba? -zapytała z uśmiechem.
-Jak na razie mogę ci powiedzieć, że mam wygodne łóżko-odpowiedziałem śmiejąc się.
-Idziesz już do stajni?- spytała patrząc na mój strój.
-Idę, a ty?-odrzekłem.
-Ja też za chwilę pójdę. Zobaczę jak jeździsz- powiedziała z przekąsem.
-Zobaczysz, że nie taki że mnie tekiń jak myślisz-uśmiechnąłem się i udałem się do stajni była prawie pusta tylko przy boksie jakiegoś konia stała dziewczyna. Podszedłem do niej i zapytałem:
- Wiesz może, która klacz to Somersby i gdzie ją znajdę?
-Chodź pokażę ci powiedziała prowadząc mnie w stronę jakiegoś boksu.-Tak w ogóle jestem Luna.
-Johnatan-przedstawiłem się.
-Jesteś tu nowy? Przydzielili cię do. grupy pierwszej?- zapytała.
-Przyjechałem wczoraj wieczorem- tłumaczyłem.-Nie wiem w której grupie będę. Na razie chcę sprawdzić na jakim poziomie jeżdżę.
-Dasz radę osiodłać konia? -spytała.
-Pewnie dam.
-No to ja dokończę szykować Caravanę-powiedziała i odeszła.
Wkrótce Somersby była osiodłana, więc zaprowadziłem ją na ujeżdżalnie. Z płotu przyglądała mi się moja siostra. Pomachała mi. Wsiadłem na konia. Od razu wszystko sobie przypomniałem. Najpierw zacząłem się rozgrzewać. Nie chciałem skakać na pierwszej jeździe od trzech lat, ale Izabella mnie namówiła na skakanie " sześćdziesiątek". Poszło gładko. Po jeździe poszedłem do stajni rozsiodłać Somersby.

<Luna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)