poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Lotte do ...

Trzymając Argusa na rękach patrzyłam na odjeżdżający samochód. Moi rodzice niedawno przyjechali w odwiedziny, a teraz odjechali. Przywieźli mi mojego pieska, Argusa. Był to pięcioletni border collie, którego dostałam na 15 urodziny jako roczną psinkę.
Porządnie go wypieściłam, po czym postawiłam na ziemi. Postanowiłam pojechać z nim na przejażdżkę po lesie. Wzięłam Westa. Nigdy jeszcze na nim nie jeździłam, a chciałam przetestować każdego konia w stajni. Wzięłam szczotki i zaczęłam go czyścić. Tak jak słyszałam, przy czyszczeniu był bardzo strachliwy i niespokojny. Całe szczęście przy siodłaniu nie było takich kłopotów. Dosiadłam konia i wyruszyłam do lasu. Argus biegł blisko konia, ale trzymał odpowiedni dystans, bo raz już został uderzony nogą konia.
Gdy piesek widocznie się zdyszał, postanowiłam wrócić do stajni. Gdy już do niej dojechałam zsiadłam z Westa i go rozsiodłałam. Szłam do budynku akademii gdy zaczepiła mnie jakiś człowiek.
-Fajny piesek. Twój?-zapytał.
-Tak, właśnie przyjechał-odpowiedzialam.-Argus przywitaj się -powiedziałam tym razem do psa. Argus podniósł przednią łapę i czekał, aż ktoś mu ją złapie.
<Jakiś człowiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)