czwartek, 17 listopada 2016

Od Luny C.D Ryana

- Ona ... - zaczęłam. - Bo ... - nie wiedziałam jak to powiedzieć by się nie rozpłakać. - Ukradli ją jakieś pół roku temu.
- Współczuje - rzekł chłopak.
Nic nie odpowiedziałam, tylko założyłam Cortanię derkę i kanatr. Przypięłam jeszcze jej uwiąz i wyprowadziłam klacz z boksu. Ryan już dawno poszedł, a ja odprowadziłam moją podopieczną na padok. Na razie stała sama, ale chciałam by niedługo poznała inne konie. Gdy już puściłam ją wolno klacz leniwym stępem poszła w kąt pastwiska skubać trawę. Uśmiechnęłam się i poszłam jeszcze po Paris, a później miałam zamiar zając się Cortesem. W małej stajni dałam jeszcze jabłko Sentencji i ruszyłam w stronę boksu klaczy. Zastałam ją zajadającą się sianem. Na mój widok podniosła łeb. Chwilę mi się przyglądała po czym wróciła do swojego zajęcia.
- Chodź idziemy na padok - powiedziałam i weszłam do jej lokum.
Założyłam klaczy kantar i derkę. Nie miałam jeszcze okazji kupić jej uwiązu, więc wzięłam jeden Cortesa. Cortana miała rzeczy po Diamond, ale miałam w planach kupić coś typowo dla nich dwóch. Rzecz, którą potrzebowałam leżała przy boksie mojego rumaka. Szybko go wzięłam i przypięłam karabińczyk do kantara. Klacz ochoczo wyszła z boksu i z za ciekawieniem oglądała stajnię. Chodź była tu trzy dni, wszystko ją ciekawiło, nawet szczotka leżąca przy boksie Mefista. Gdy Paris stała już na padoku poszłam zając się ostatnim z moich podopiecznych. Kary ogier wyglądał już z boksu i czekał, aż się nim zajmę. Wyprowadziłam go z boksu i przywiązałam. Wcześniej zostawiłam torbę ze szczotkami przy jego boksie, więc wyjęłam z niej różowego Magic Brusha. Zaczęłam od jego sierści. Gościło na niej pełno zaklejek i błota.
- Będzie z tobą trochę roboty - powiedziałam sama do siebie.
Na szczęście szczotka, którą wybrałam szybko pozbywała się brudu z sierści Cortesa. Następnie popsikałam sprejem ogon i grzywę. Rozczesałam ją oraz wyjęłam z niej siano, po czym zaplotłam mu siateczkę. Na końcu zajęłam się kopytami. Było w nich pełno błota i kamyków. Gdy skończyłam dałam ogierowi derkę i zaprowadziłam go na padok.
- Luna, sprowadź z padoku Toskanie, Avery, Red Velvet, Caravanę, Rudego, Versace, Picollo, Pinkie, Follow, Jokera i Shadow'a! - krzyknął Gilbert prowadzący na ujeżdżalnie osiodłanego Szafira. - Ryan, Lily wy też! - zwrócił się do dziewczyny prowadzącej Moon na padok i chłopaka karmiącego marchewką Parysa.
Podeszli do mnie i Lilka spytała:
- To kto kogo najpierw bierze?
- Ja chętnie wezmę Jokera - rzekłam. - a ty?
- Ja mogę Picollo. Ryan ty kogo?

Ryan?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)