czwartek, 17 listopada 2016

Od Ryana - zadanie 8

Wstałem rano w sumie to była niedziela więc rano wyglądało o dziesiątej.
Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic ogoliłem się i ubrałem. Założyłem Rikiemu kubraczek i wziąłem do ogrodu. Taki standardowy początek dnia. On został a ja udałem się na śniadanie. Wracając do pokoju zgarnąłem psa i nagle dostałem sms'a od Luny
"Zebranie w pokoju" odpisałem szybko "Okey za 5 minut będę" Wziąłem psa i zaniosłem do pokoju dałem mu jeść i pić a potem udałem się do pokoju gdzie było zebranie. Zająłem miejcie obok Luny. Wszyscy czekaliśmy na Panią Elizabeth i Pana Jamesa. Luna była podekscytowana prawdopodobnie jako jedyna wiedziała z nas po co to spotkanie.
Nag;le do pomieszczenia weszli jej rodzice zajęli miejsca i zaczęło się.
-Słuchajcie droga młodzieży dostaliśmy zaproszenie na Hubertusa w sąsiedniej stajni. Ale ponieważ pewnie każdy chciałby spróbować swoich sił nie starczyło by nam transporterów dla koni. Więc pomysł jest taki aby zrobić rajd. zainteresowani
-No pewnie-Armin od razu wyleciał z ogromnym entuzjazmem
-No tak super by było-zaczęła się rozmowa miedzy nami
-Tylko warunek jest taki,że bierzemy konie ze stajni nie swoje bo trzeba je ruszyć,poza tym niektóre nie brały udziału jeszcze w takich przedsięwzięciach i by się oswoiły. Rozmawiałam z właścicielem stajni która to organizuje mają jedno pastwisko wolne Rajd wyglądałby tak ruszamy we wtorek stad o godz 8 rano do 20 w miedzy czasie co dwie/trzy godziny popas dla koni i owies o 20 byśmy byli u mojej znajomej i przenocowali konie odpoczęłyby otem powrót na konie o 5 rano do 21 nocleg załatwiłam na wsi u takiego pana i potem ruszamy o 7 rano na miejscu powinniśmy być gdzieś na 18 rozlokujemy konie a potem o 9 rano teren o 13 gonitwa i potem będą trakcje dla was i impreza wieczorem tylko pamiętajcie abyście byli gotowi o 8 rano wsiąść na konia i ruszać,noclegi w tych samych miejscach . Pasuje wam ?
-Tak no pewnie-znowu rozmowa między sobą.
-Rozpiskę koni dostaniecie dzisiaj wieczorem albo jutro rano przygotować rzeczy koni wziąć ze sobą plecaki ale bez przesady. Proponuje w plecak spakować białe bryczesy i frak oraz koszulkę. Może ze 4 koszulki gacie skarpety Ciepłę i na zapas rękawiczki ciepłe nie zapomnieć jakiś polarów golfów. Szczoteczki i mydła i może z zapasowe czarne bryczesy pamiętajcie minimum a no i wodę wziąć jak coś to jeden z pracowników będzie miał auto i zabezpieczał nas do auta można wrzucić jedzenie derki i kantary. W sumie wszyscy byli zadowoleni i podekscytowani. Od razu rozmowa między sobą i plan na wyjazd do miasta po zakupy. Po zebraniu poszedłem do pokoju wziąłem Rikiego na spacer. Właśnie skoro tydzień ma mnie nie być co z moim pieskiem. Chwilę myślałem ale potem udałem się do Pani Marii Steal ona lubiła psy i na pewno zajęła by się nim. Poszedłem więc z nią porozmawiać i umówiłem się co i jak wszystko wyjaśniając. Starsza pani zgodziła się nim zając pod moją nieobecność. Spakowałem jego 3 ciepłe ubranka i jedzenie do torby która przygotowałem dla jego tymczasowej opiekunki. Odpaliłem laptopa i siedziałem na FB nagle dostałem sm'a od Luny „To co zabierzesz nas do miasta „ odpisałem „Pewnie o której” po chwili przyszła wiadomość „ za pół godziny” popatrzyłem chwilę „Dobra ogarniajcie się” Przeglądając internetowe strony czas leciał szybko rozległo się pukanie do pokoju weszła Luna,Lily,Holiday i Alexsandra. Wstałem ubrałem buty i kurtkę po czym udaliśmy się do do auta. Nagrzałem w nim po czym ruszywszy zabrałem dziewczyny do centrum handlowego. One latały po sklepach a ja wszedłem tylko d trzech spożywczy,jeden z butami i z ciuchami. Po zakupach mój bagażnik był cały zapełniony odwiozłem je do akademii odstawiłem auto do garażu. A potem zabrałem zakupy do pokoju wziąłem psa do ogrodu. Zapaliłem papierosa zostawiłem go i poszedłem na kolację. Po kolacji poszedłem pomoc karmić konie a potem zgarnałem psa i poszedłem się ogarniać i spać.
Rankiem ubrałem się wziąłem psa na spacer wypaliłem papierosa. Poszedłem na śniadanie odniosłem psa do pokoju i poszedłem do stajni. Na tablicy ogłoszeń była rozpiska i to by wyjaśniało to zatłoczenie przy niej. Kiedy się dostałem zacząłem ją czytać.

Opiekunowie:
P.Elizabeth-Olimpia
P.James-Rudy
P.Cecylia-Avery
P.Sue-Nanda
P.Gillberd-Eldorado
P.Mia-Paint
P.George-Don Karino
P.Rick-Woggati
P.Layla-Desperado
Nel Polk-Pielgniarka i kierowca auta

Uczniowie:
Luna-Follow
Armin-Wings
Lily-Shine
Noah-Silence
Lotte-Sun
Marceline-Toskania
Vivan-Demeter
Castiel-Shadow
Ryan-Pimkie
Helen-Burbon
Renne-Jumper
Irma-West
Leo-Severus
Lucas-Versace
Edward-Rosa
Shante-Somersby
Naomi-Soft
Kira-Orion
Shira-Lady
Olivia-Magick
Caleb-Alaska
Cassie-Pastel
Patrick-Alladyn
Holiday-Lemon
Daninna-Verance
Jenifer-Power
Anna-Szafir
Andrea-Sifil
Esmeralda-Rosabell
Alfons-Everest
Dean-Gyps
Wera-Lipton
Thomas-Akate
Cavan-Starsheep
Amber-Kawaskada
Izabella-Napoleon
Jonathan-Parys

Od razu poszedłem przygotować sprzęt konia na jutrzejszy poranek kantar uwiąż derkę,ochraniacze i szczotki. Zapakowałem wszystko do jego kuferka. I postawiłem go pod siodłem. Dzisiaj konie miały wolne a my mieliśmy czas aby się ogarnąć i spakować. Jeśli ktoś chciał wsiadał na swojego konia. W sumie wziąłem sprzęt Avatari do pracy z ziemi wyczyściłem klacz i wziąłem na padok. Po godzinie treningu kondycyjnego wprowadziłem do boksu i dałem pół kostki siana. Poszedłem do pokoju wziąłem rzeczy Rikiego oraz psa i oddałem w ręce tymczasowej opiekunki. Wziąłem plecak i spakowałem koszule,białe bryczesy,frak rękawiczki. Zmieściłem kilka koszulek,gacie,skarpety,dwa polary,i bluzę na długi rękaw oraz kosmetyczkę,i zapasowe bryczesy. Przygotowałem sobie ubrania na rajd. Ciepłe skarpety a na nie jeszcze cieknę,koszulkę,cienką bluzę na długi rękaw,polar,kurtkę zimową,bryczesy a na nie czarne dresy i spodnie do jazdy złapałem jeszcze cienką czapkę pod kask i szalik. Po czym udałem się na kolację po kolacji popisałem kilka smsów i przypomniałem sobie aby spakować jedzenie i picie na drogę.
Połorzyłęm się spać budzik zadzwonił około 6 rano wykąpałem się i ogoliłem po czym poszedłem na śniadanie zrobiliśmy kilka kanapek na drogę. Każdy był podekscytowany. Poszliśmy do stajni przygotować konie potem kuferki,derki,jedzenie dla koni zapakowaliśmy w busa. Czyściliśmy konie i ogarnialiśmy się. Zgodnie z planem o 8 wyjechaliśmy. Kolejnośc taka jak na liście i co 7/10 koni opiekun. Około godz 12 był pierwszy popas zjedliśmy kanapki i po 20 minutach znowu na konia. To był sam stępo kłus aby koni nie męczyć kolejna przerwa okolo 15 ale już godzinna a potem około godziny 17 jakaś 15/20 minutowa na owies.
Gdy dotarliśmy do noclegu rozsiodłaliśmy konie i wstawialiśmy po 2/3 do boksu aby się pomieściły. Okazało się,że spaliśmy na hali ale było tam ciepło i kilka łazienek więc każdy się ogarnął . Wzięliśmy z auta śpiwory i każdy miał swój kawałek podłogi. Zostaliśmy zaproszeni na obrado kolację po której poszliśmy spać. Porrana pobudka szykowanie koni pakowanie rzeczy do auta i znowu wyjazd. Było zimniej niż dnia poprzedniego ale dzielnie się trzymaliśmy przerwy na owies były co 3 godziny i jedna godzinna na trawę jakoś o godz czternastej
Potem jechało się w miarę spokojnie. Znowu tylko stępo-kłus bo konie nie mogą się przemęczać. Po dotarciu na noclegowni rozsiodłaliśmy konie pozakładaliśmy derki i pościliśmy na pastwisko po czym kolacja i ogarnianie się oraz sen. Pobudka na konie i jazda znowu cały dzień. Miałem nadzieję,że coś się wydarzy ale było spokojnie. Po dojechaniu na miejsce okazał nam się pałac droga stajnia ogromny klub. Rozsiodłanie koni zajęło nam niewiele zamorzenie derek i na pastwisko. Kolacja,ciepła herbata i kąpiel każdy o tym marzył i to otrzymał. Podczas tych trzech dni bardzo wszyscy zbliżyli się do siebie.
Poszliśmy spać kilka osób wzięło udział w terenie ja bylem z tych co woleli pospać dłużej.
Ogarniałem się po godzinie 11 i ogarniałem konia na albertusa. Potem poczęstowałem się herbatą i śniadaniem. Hubertus był ogromną imprezą i gonitwą niezapomniane przeżycia. Lisa niestety nie dorwało żadne z nas ale zabawa była świetna. Każdy dostał pamiątkową wstęgę.
Gdy rozsiodłaliśmy konie i ogarnęliśmy się czekał nas obiad. Potem zwiedzaliśmy pałac i stajnie a wieczorem była impreza alko alko i alko muzyka. Następnego ranka sporo z nas było na kacu ale daliśmy radę wracać i wysiedzieć na koniach. Po 3 dniach powrotu i dotarciu do stadniny karzy był zmęczony ale szczęśliwy ten rajd był bardzo udany. Konie miały potem 2 dni przerwy a jazdy odbywały się na prywatnych koniach. Ja odebrałem Rikiego,minął tydzień od rajdu i będę go bardzo dobrze wspominał.

Dostajesz 50 p.
Na przyszłość proszę nie wymieniać tak imion, nie będą następnym arzem liczone jako linijki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)