Siedziałam jak na szpilkach, przez całą drogę do akademii. Edward codziennie opowiadał mi, co się dzieję w stajni, jednak to nie równało się z obecnością tam.
-Już uspokój się trochę, bo zaraz wyskoczysz przez okno.- Brunet zerknął na mnie śmiejąc się pod nosem, za co dałam mu kuksańca w bok.
Po kwadransie taksówka stała pod akademią. Chłopak zapłacił za kurs i zanim się obejrzał, ja już byłam w drodze do stajni. Zostawiłam torbę w siodlarni i skierowałam sie do boksu trakena. Wałach zarżał wesoło na mój widok, kiedy wchodziłam do środka. Pogłaskałam go po chrapach, po czym przytuliłam się do niego.
-Wyglądacie bardzo słodko, ale przypomne ci, że miałaś najbliższe dni jeszcze przeleżeć w łóżku. - Edward po kilku minutach stanął w drzwiczkach boksu.
-Oj daj mi go chociaż wyczyścić...-Jęknęłam patrząc z miną zbitego psa na chłopaka.
-Czyściłego go dzisiaj, ale jutro będziesz mogła to zrobić sama.-Stwierdził przejeżdżając dłonią po grzbecie konia. Westchnęłam gładząc wałacha, po czym zebrałam swoje manatki i wyszłam z boksu. Brunet ruszył za mną do siodlarni, z której zabrał moją trobę. Wychodząc zatrzymaliśmy się jeszcze przy boksie Jutrzenki. Pogłaskałam ją po łbie przyglądając się jej sylwetce.
-Niedługo powinna się oźrebic.-Szepnął chłopak stając za mną. - Już nie kombinuj tylko marsz do pokoju.
Prychnęłąm cicho pod nosem i skierowałam się do akademika. Po paru minutach byliśmy na miejscu, a ja od razu skierowałąm się do łazienki.
Woda spływała po moim ciele, spłukujac "szpitalną" warstwę. Wytarłam ciało do sucha i założyłam jakieś dresy.
-O wiele lepiej.- Stwierdziłam siadajac obok Edwarda na kanapie. Obejrzeliśmy jakiś film, a ja następnie poszłam spać.
Kolejnego dnia wstałam dosyć wcześnie i po ubraniu się ruszyłam od razu do stajni. Zabrałam szczotki i zaczęłam czyścić Angel'a.
-Brakowało mi cie.-Szepnęłam, kiedy po raz kolejny koń szturnął mnie łbem. - Tak, tak ja też cie kocham.
Wyczyściłam sierść wałacha, po czym wyskorbałam brud z kopyt. Założyłam mu kantar i przypiełam do niego lonże. Wyprowadziłam trakena z boksu i ruszyłam z nim na lonżownik, gdzie spędziliśmy kolejną godzine. Odprowadziłam wałacha na stanowisko i poszłam na śniadanie. Przełknęłam może dwie kanapki, i wróciłam do pokoju. Mimo, że nie robiłam czegoś, co wymaga dużo energi, czułam sie wykończona. Szybki prysznic i położyłam sie do łóżka. Gapiłam się tępo w sufit, zdając sobie sprawę ile mnie omineło. Tyle nowych twarzy podczas śniadania, siodeł z imionami, których nie kojarze. Zamyślenia zakończyły sie zaśnięciem. Z krainy morfeusza powróciłam dopiero po południu.
-Dobrze się czujesz?-Edward siedział na kanapie przypatrując mi się.
-Tak. Lekarz powiedział, że przez kilka dni mogę czuć sie zmęczona, bez odstawienie kroplówek. - Odparłam przekręcając się na bok, żeby spojrzeć na chłopaka, który lekko pokiwał głową.
- Jutro są zawody, zostajemy we dwójkę w akademii. Rano wyjeżdżają i wracają dopiero następnego dnia. Pani Rose stwierdziła, że nie będzie cie męczyć, a ja wolę zostać przy Jutrzence. - Oznajmił, po czym skazał na telewizor.-Może jakiś film?
-Okay, tylko błagam nie jakiś dramat. - Jęknęłam schodząc z łóżka, po czym zajęłam miejsce na kanapie.
-Horror moze być?-Zapytał przeglądając spis ekranizacji. Skinęłam lekko głową, a brunet włączył film. Po dwóch godzinach wybraliśmy sie na kolcje, a następnie na krótki spacer.
***
Od rana uczniowie krzątali się po akademii, nawet Daniel wstał wcześniej budząc przy okazji mnie i Edwarda. Wreszcie o szóstej opuścił pokój i nastała cisza.
-Nareszcie, myślałam, ze zaraz zdziele go kapciem.- Warknęłam odwracajac się na drugi bok. Brunet skiwtował moją wypowiedz śmiechem. Pokręciłam jedynie głową i powróciłam w objecia Morfeusza. Koło dziewiątej ponownie była na nogach. Ubrałam się, zjadłam sniadanie i ruszyłam do stajni, gdzie już kszątał się Edward. Wyczysciłam Angel'a i z pomocą chłopaka (uparty osioł) wyczyściłam jego boks. Jutrzenka wraz z trakenem byli trochę nie spokojni przez fakt, że reszta koni pojechała na zawody. Ogarneliśmy stajnie i wróciliśmy do pokoju. My, jak to jest w zwyczaju zaczeliśmy oglądać film, wczasie którego zdrzemnęłam się. Obudziłam się koło siedemnastej i zerknęłam na Edwarda, który również znalazł się w krainie snów. Traciłam go lekko łokciem, na co mruknął niezadwolony, jednak otworzył oczy.
-Ed chodz przejdziemy się do stajni. Angel i Jutrzenka stoją tam same.-Stwierdziłam, a chłopak lekko skinął głową wstając. Założyłam bluze i pod rękę ruszyłam z brunetem do stajni. W akademii zostały jedynie kuchark, nauczyciele przedmiotowi, a cała reszta wybyła na zawody. Nowi żeby zobaczyć jaka panuje tam atmosfera i w roli luzaków, bardziej zaawansowani startowali w różnych konkurencjach zaczynając od ujeżdżenia, przez cross po polo oraz wiele innych, reprezentując godnie akademie, nauczycie pojechali ich wspierać, a stajenni ogarniać to całe zamieszanie. Miałam dziwne wrażenie, że idziemy w porę do stajni, jednak nie wiedziałam na co się przygotować, bez fakt, że nikt nie pilnował koni.
Edward
-Już uspokój się trochę, bo zaraz wyskoczysz przez okno.- Brunet zerknął na mnie śmiejąc się pod nosem, za co dałam mu kuksańca w bok.
Po kwadransie taksówka stała pod akademią. Chłopak zapłacił za kurs i zanim się obejrzał, ja już byłam w drodze do stajni. Zostawiłam torbę w siodlarni i skierowałam sie do boksu trakena. Wałach zarżał wesoło na mój widok, kiedy wchodziłam do środka. Pogłaskałam go po chrapach, po czym przytuliłam się do niego.
-Wyglądacie bardzo słodko, ale przypomne ci, że miałaś najbliższe dni jeszcze przeleżeć w łóżku. - Edward po kilku minutach stanął w drzwiczkach boksu.
-Oj daj mi go chociaż wyczyścić...-Jęknęłam patrząc z miną zbitego psa na chłopaka.
-Czyściłego go dzisiaj, ale jutro będziesz mogła to zrobić sama.-Stwierdził przejeżdżając dłonią po grzbecie konia. Westchnęłam gładząc wałacha, po czym zebrałam swoje manatki i wyszłam z boksu. Brunet ruszył za mną do siodlarni, z której zabrał moją trobę. Wychodząc zatrzymaliśmy się jeszcze przy boksie Jutrzenki. Pogłaskałam ją po łbie przyglądając się jej sylwetce.
-Niedługo powinna się oźrebic.-Szepnął chłopak stając za mną. - Już nie kombinuj tylko marsz do pokoju.
Prychnęłąm cicho pod nosem i skierowałam się do akademika. Po paru minutach byliśmy na miejscu, a ja od razu skierowałąm się do łazienki.
Woda spływała po moim ciele, spłukujac "szpitalną" warstwę. Wytarłam ciało do sucha i założyłam jakieś dresy.
-O wiele lepiej.- Stwierdziłam siadajac obok Edwarda na kanapie. Obejrzeliśmy jakiś film, a ja następnie poszłam spać.
Kolejnego dnia wstałam dosyć wcześnie i po ubraniu się ruszyłam od razu do stajni. Zabrałam szczotki i zaczęłam czyścić Angel'a.
-Brakowało mi cie.-Szepnęłam, kiedy po raz kolejny koń szturnął mnie łbem. - Tak, tak ja też cie kocham.
Wyczyściłam sierść wałacha, po czym wyskorbałam brud z kopyt. Założyłam mu kantar i przypiełam do niego lonże. Wyprowadziłam trakena z boksu i ruszyłam z nim na lonżownik, gdzie spędziliśmy kolejną godzine. Odprowadziłam wałacha na stanowisko i poszłam na śniadanie. Przełknęłam może dwie kanapki, i wróciłam do pokoju. Mimo, że nie robiłam czegoś, co wymaga dużo energi, czułam sie wykończona. Szybki prysznic i położyłam sie do łóżka. Gapiłam się tępo w sufit, zdając sobie sprawę ile mnie omineło. Tyle nowych twarzy podczas śniadania, siodeł z imionami, których nie kojarze. Zamyślenia zakończyły sie zaśnięciem. Z krainy morfeusza powróciłam dopiero po południu.
-Dobrze się czujesz?-Edward siedział na kanapie przypatrując mi się.
-Tak. Lekarz powiedział, że przez kilka dni mogę czuć sie zmęczona, bez odstawienie kroplówek. - Odparłam przekręcając się na bok, żeby spojrzeć na chłopaka, który lekko pokiwał głową.
- Jutro są zawody, zostajemy we dwójkę w akademii. Rano wyjeżdżają i wracają dopiero następnego dnia. Pani Rose stwierdziła, że nie będzie cie męczyć, a ja wolę zostać przy Jutrzence. - Oznajmił, po czym skazał na telewizor.-Może jakiś film?
-Okay, tylko błagam nie jakiś dramat. - Jęknęłam schodząc z łóżka, po czym zajęłam miejsce na kanapie.
-Horror moze być?-Zapytał przeglądając spis ekranizacji. Skinęłam lekko głową, a brunet włączył film. Po dwóch godzinach wybraliśmy sie na kolcje, a następnie na krótki spacer.
***
Od rana uczniowie krzątali się po akademii, nawet Daniel wstał wcześniej budząc przy okazji mnie i Edwarda. Wreszcie o szóstej opuścił pokój i nastała cisza.
-Nareszcie, myślałam, ze zaraz zdziele go kapciem.- Warknęłam odwracajac się na drugi bok. Brunet skiwtował moją wypowiedz śmiechem. Pokręciłam jedynie głową i powróciłam w objecia Morfeusza. Koło dziewiątej ponownie była na nogach. Ubrałam się, zjadłam sniadanie i ruszyłam do stajni, gdzie już kszątał się Edward. Wyczysciłam Angel'a i z pomocą chłopaka (uparty osioł) wyczyściłam jego boks. Jutrzenka wraz z trakenem byli trochę nie spokojni przez fakt, że reszta koni pojechała na zawody. Ogarneliśmy stajnie i wróciliśmy do pokoju. My, jak to jest w zwyczaju zaczeliśmy oglądać film, wczasie którego zdrzemnęłam się. Obudziłam się koło siedemnastej i zerknęłam na Edwarda, który również znalazł się w krainie snów. Traciłam go lekko łokciem, na co mruknął niezadwolony, jednak otworzył oczy.
-Ed chodz przejdziemy się do stajni. Angel i Jutrzenka stoją tam same.-Stwierdziłam, a chłopak lekko skinął głową wstając. Założyłam bluze i pod rękę ruszyłam z brunetem do stajni. W akademii zostały jedynie kuchark, nauczyciele przedmiotowi, a cała reszta wybyła na zawody. Nowi żeby zobaczyć jaka panuje tam atmosfera i w roli luzaków, bardziej zaawansowani startowali w różnych konkurencjach zaczynając od ujeżdżenia, przez cross po polo oraz wiele innych, reprezentując godnie akademie, nauczycie pojechali ich wspierać, a stajenni ogarniać to całe zamieszanie. Miałam dziwne wrażenie, że idziemy w porę do stajni, jednak nie wiedziałam na co się przygotować, bez fakt, że nikt nie pilnował koni.
Edward
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)