piątek, 23 grudnia 2016

Od Caleba do Meg

Wstałem rano Anand jak zawsze czekał na mnie aż się obudzę. Gdy uniosłem się z łóżka pies już był przy swojej misce. Wziąłem ja i poszedłem do łazienki nalałem wody i postawiłem mu. 
Poszedłem się wykąpać i nieco ogarnąć po czym ubrałem się i poperfumowałem. Wyszedłszy  łazienki złapałem za paczkę papierosów i poszedłem z Ananadem do ogrodu.
Stała tak dziewczyna w kapturze myslałem,że to Livii
-Hej siostra
-Nie jestem twoją siostrą .. -zaśmiała się dziewczyna
Głos był bardzo znajmy kiedy się odwróciła twarzą do mnie i zdjęła kaptur zamurowało mnie
-Meg !-przytuliłem ją
-Co stęskiniłes sie ?>!
-Nie mów,że ty nie .. ja Cię zabije znikasz zmieniasz numer, jeszcze nie wiem nic o tym,że ma Cie nie być i wracasz sobie jakby nigdy nigdy nic a ja się martwie
-Ty martwisz o mnie ?
-Nie no co ty ani trochę moja przyjaciółka znika bez słowa a ja mam wywalone.. -powiedziałem ironicznie

<Meg, zabije Cię !>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)