środa, 21 grudnia 2016

Od Castiel'a C.D Helen + poród

Kiedy wstałem odczytałem kartkę od Helen i ruszyłem na zakupy. Miałem zamiar zrobić romantyczną kolację dla nas, no taki na razie mam zamysł, a co z tego wyjdzie to już druga sprawa. Spokojnym tempem udałem się do auta. Po drodze spotkałem Alex, z którą chwilę porozmawiałem oraz udała się ze mną na zakupy. Po około godzinie wróciliśmy z powrotem. Alex pomogła mi wnieść zakupy do pokoju. Podziękowałem jej i wszedłem do pokoju. Mojej Helen nadal nie było. Zaniepokoiło mnie to, lecz dałem jej jeszcze godzinę czasu. Przez tą godzinę chodziłem w kółko po pokoju, a gdy minęła zadzwoniłem do niej, lecz nie odbierała. Zaginięcie na policji mogłem zgłosić dopiero po 24 godzinach... Jak na razie miałem związane ręce i mogłem na własne ręce szukać, lecz nic to by nie dało, ale i tak postanowiłem to zrobić. Zaangażowałem prawie wszystkich członków Akademii w poszukiwaniach Helen. Szukaliśmy wszędzie, ale nic. Jedynie Cavan znalazł jej telefon w lesie.
- K**wa! Że trzeba z czekać aż 24 godziny by zgłosić zaginięcie! - warknąłem wściekły
Alex położyła mi rękę na ramieniu
- Wszystko ułoży się dobrze, zobaczysz - starała się mnie pocieszyć, ale nie wychodziło jej to.
Musiałem wrócić do pokoju i przeczekać do jutra. Oczywiście powiadomiłem jej rodziców o zajściu. Jej matka starała się utrzymać mnie na duchu, lecz ojciec... To inna bajka... Mówiąc szczerze obwiniał mnie za to. No kuźwa! Mógł wykazać choć trochę wyrozumiałości w tej sytuacji. Wróciłem do pokoju i zasnąłem, choć był to sen niespokojny

~*~

Następnego dnia z samego rana udałem się na policję i zgłosiłem zaginięcie Helen. Wszystko im opisałem z dokładnością i dodałem o tym facecie, któremu ojciec był winny kasę.  Policja od razu zaczęła poszukiwania mojej narzeczonej od przesłuchania mojego ojca.  Policja kazała mi siedzieć w pokoju i czekać, lecz ja nie tak nie umiałem. Rozpocząłem poszukiwania na własną rękę, a w tym pomagał mi Abihraj i Aeva jak i Thomas z Esmeraldą, Alex, Holiday, Lily i Meg. Kątem oka dostrzegłem, że Erena uśmiecha się chytrze. Wnet zrozumiałem, że to ona odpowiada za to. Podszedłem do niej i mocno ją chwyciłem.
- Gdzie jest Helen? - spytałem
- A skąd ja mogę wiedzieć? - odparła
- Mhm... Thomas dzwoń do twych kumpli. Sam mówiłeś, że nowy towar świetnie by im się sprzedał. A ja tu mam nowy towar. - powiedziałem, podejmując inną taktykę
- Nie zrobisz mi tego - powiedziała spanikowana
- Masz tu numer 456821323 - podał mi go, a ja na oczach dziewczyny zadzwoniłem. Erena wyrwała mi go i wszystko wyznała.
Od razu pojechałem tam z Thomasem. Nie dość, że była w zmowie z tym facetem, któremu ojciec był winny pieniądze to nie miałem dowód by to udowodnić. Byłem wściekły, lecz Thomas powiedział, że tym się zajmie. Trochę tej pomocy się obawiałem, lecz nie miałbym wyrzutów sumienia nawet, gdyby.Erena powiedziała nam miejsce pobytu mojej Helen. Ten domek znajdował się niedaleko małego strumienia.Po godzinie dotarliśmy na miejsce i od razu wparowaliśmy do środka. Na ziemi zastałem Helen, do której podbiegłem i rozwiązałem ją. Dziewczyna od razu rzuciła się w moje ramiona, a ja ją mocno, ale jednakowo delikatnie przytuliłem....
- Dzięki Bogu, że nic Ci nie jest kochanie - powiedziałem dość roztrzęsionym głosem.
Pomogłem Helen wstać, jednakże w tej chwili pojawił się TEN mężczyzna. Thomas stanął przed nami.
- Weź stąd Helen. - powiedział
Choć niechętnie się zgodziłem, ale wiedziałem iż w tym momencie najważniejsze jest dobro mojej ukochanej. Po chwili wyszedł Thomas, a po kilku minutach zjawiła się policja. Thomas zdał raport i spokojnie wróciliśmy do Akademii. Wszyscy nas odwiedzali po tym zdarzeniu, lecz jedynie Holiday, Meg, Lily, Thomasa i Esme wpuszczałem. Helen po kilku dniach doszła do siebie i wszystko wróciło do normalności.

~*~

Dzisiaj miałem iść do pracy, jednak Helen prosiła mnie bym z nią został, więc wziąłem wolne i czuwałem nad ukochaną. Około godziny 12 Helen oznajmiła, że  odeszły jej wody płodowe, więc zabrałem ją szybko do szpitala. Przez całą drogę moja ukochana krzyczała i zwijała się bólu. Lekarz pozwolił mi być przy Helen podczas porodu, który trwał 16 godzin. W pierwszych kilku godzinach Helen została wraz ze mną sama na sali  bez obecności położnej i lekarza. Z tego co mówiła pielęgniarka to normalne. Położna przychodziła by zbadać Helen co godzinę lub dwie by sprawdzi, jakie ma rozwarcie i jak przebiega akcja porodowa. W razie konieczności miała wezwać lekarza, który tak naprawdę pojawił się dopiero w kulminacyjnym momencie porodu. Helen wtedy mocniej zacisnęła swoją dłoń na mojej. 
- Wszystko będzie już dobrze - wyszeptałem
- Widzę już główkę - odezwała się pani lekarz.
A po kilku długich i męczących godzinach na świat przyszły nasze śliczne córki. Byłem dumny z Helen i szczęśliwy, że zostałem ojcem....

< Helen???>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)