sobota, 10 grudnia 2016

Od Cavana - zadanie 17

Klacz stała spokojnie w boksie, kiedy ją czyściłem. Ale kiedy tylko zabrałem się za kopyta cała się spięła i "niewinnie" próbowała uskoczyć, ale ja nie dawałem za wygraną. Nie ma dnia, żeby Wings się dobrze zachowywała podczas czyszczenia kopyt. Ale jednak jej kopyta były w tragicznym stanie. Gdyby była koniem prywatnym, cały czas przychodziłby właściciel. To czyścił, to karmił, albo nie daj Bóg, dopieszczał. Ale konie w stajni same się nie wyczyszczą. Bardzo dużo osób w akademii miało swoje konie prywatne, które wyglądały, jakby były w siódmym niebie. Ale wszystkie konie w stajni nie miały w połowie tyle tej opieki, jak te, które były prywatne.
Westchnąłem głośno i pogłaskałem konia po łopatce. Lubiłem Wings. Była jednym z niewielu koni, na których jeździłem więcej niż 2 razy. Zostawiłem klacz w boksie a sam powłóczyłem się do siodlarni, gdzie wyciągnąłem cały sprzęt, który dzisiejszego dnia strasznie mi ciążył. Wszyscy ludzie w akademii, mieli zebrać się, aby uczcić rocznicę akademii. Nie wiem którą, jednak z grzeczności również chciałem się tam pojawić. Skoro wszyscy, to wszyscy. Ja również.
Klacz osiodłałem w ekspresowym tempie, na co ona w ogóle nie protestowała, co znacznie umiliło mi pracę z klaczą. Umówiliśmy się na godzinę 22. Podczas jesiennego wieczoru ciemno było już około godziny 17, jednak nie zgadzali się na wcześniejszą godzinę. Ah... Szkoda. Normalnie to bym siedział już w pokoju, zapewne pod ciepłą kołdrą, jednak oni wymyślili taką idiotyczną godzinę. Nie wiem kto, ale jeśli ten wieczór będzie zmarnowany to chyba im łby powyrywam. Żart. Albo się zastanowię.
Wsiadłem na klacz i skierowałem się w kierunku lasu. Pokaz fajerwerków miał się zacząć 22. W 5 minut dotarłem na miejsce. Większość osób już wyczekiwała pokazu. Jakieś dziewczyny rozdawały napoje alkoholowe, oraz bezalkoholowe. Nie zaprzątałem sobie tym głowy, dopóki ktoś do mnie nie podszedł. Spojrzałem na swojego towarzysza. Dziewczyna. Druga rzecz, która rzuciła mi się w oczy to to, że była ruda. Rozpoznałem ją. Siedziałem obok niej na stołówce, jednak za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć, jakie nosi imię.
- Jesteś tu nowy? - zapytała.
- Tak. Nie. Nie do końca... Przyjechałem parę tygodni temu. Jestem Cavan - wystawiłem jej rękę.
- Holiday - odparła lekko uścisnęła moją dłoń. Rozmawiałem z nią chwilę, lecz kiedy wybiła godzina za 5, ona przeprosiła mnie, po czym pobiegła do miejsca całej organizacji. Odprowadziłem ją tylko wzrokiem, słyszałem tylko jak krzyczy jeszcze do jakiegoś chłopaka coś w rodzaju:
- Edward?! Gdzie jest... - ale nie byłem w stanie dosłyszeć kogo, lub czego szukała, ponieważ wszystko zagłuszył gwar rozmów. Niektórzy byli podnieceni, innych to trochę nudziło, ale patrząc po ich minach, to przyszli tutaj raczej z grzeczności, czyli dołączali się do mojej grupy społecznej. Porozmawiałem z paroma osobami, czyli między innymi z Olivią, Helen, którą przed chwilą poznałem. Luną - córką właścicieli, oraz z paroma chłopakami, a raczej mężczyznami, do wyboru do koloru.
Trzeba przyznać, że jak zwykle nikt nie był punktualny, ale mnie to aż tak bardzo nie przeszkadzało, a raczej jakby to ująć wręcz zwisało. Na takich uroczystościach nigdy nie zaczyna się punktualnie. Wszyscy coś pili, dlatego z grzeczności, także poszedłem po jakiś napój. Postanowiłem wypić coś co miało alkohol w środku, bardzo rzadko piłem takie rzeczy.Zazwyczaj zdarzało mi się to na jakiś uroczystościach, ale tylko wtedy. Nie nadużywałem alkoholu, oraz nie rozumiałem ludzi, którzy do robili. I do tego, mam jeszcze dodatkowo zepsute kubki smakowe (co usłyszałem od kogoś, przed wyjazdem do akademii), ponieważ nie smakuje mi to.
Podszedłem do jakiegoś stoiska, gdzie rozdawali picie, a ja byłem losowi wdzięczny, że nie tylko alkohol tam dawali. Kiedy zobaczyłem te wszystkie napoje, to aż mi się niedobrze zrobiło, że Ci ludzie to wszystko piją, dlatego postanowiłem jednak zmienić moje marne zdanie i poprosiłem o sok pomarańczowy (tak, bardzo dobre picie do świętowania...). I poszedłem gdzieś na bok.
Pokaz fajerwerków rozpoczął się dopiero 10 minut po czasie, co mnie totalnie nie zdziwiło, jednak był wart uwagi. Fajerwerki były najróżniejszych kolorów, a dodatkowo wszystkie puszczone mniej więcej w 5 minut, a było ich naprawdę dużo, wyglądały wyśmienicie na tle ciemnego nieba, także nie pożałowałem, że tutaj przyjechałem. Jednak kiedy po 3 minutach, fajerwerk koloru pomarańczowego podleciał pod złym kontem, a huk jeszcze bardziej przestraszył, przerażone i tak dotąd konie, ale wreszcie jakiś chłopak, który pilnował koni nie dał rady, a jakaś klacz, która była wysoka uciekła prosto w ciemny las. Parę osób za nią pobiegło, chcąc ją uspokoić, jednak wszystkie wysiłki złożone dotąd w tym kierunku były na nic. Powodowały tylko jeszcze większy przestrach wśród reszty koni, oraz u samej klacz, która biegła jeszcze szybciej niż przed chwilą. Nie wiedziałem jaki to koń, ponieważ było tak ciemno, że ledwo można było siebie wśród tego bałaganu siebie nawzajem, jednak kiedy usłyszałem rozmowę, którą prowadziła dwójka osób, przeraziłem się jeszcze bardziej, co było praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę mój dotychczasowy stan.
- Który to był koń? - zapytał ktoś ze stojących z boku.
- Wings - wypowiedziała jakaś osoba, która stała blisko, oraz starała się uspokoić przerażoną klacz.
Wystarczyło to jedno słowo, a ja spiąłem się cały.
Razem z całą wycieczką wybraliśmy się na poszukiwania do lasu, do lasu, którego tak bardzo nie lubiłem o tej porze.

~~*~~

Do akademii wróciliśmy około północy, na co ja byłem niezmiernie losu wdzięczny, że Wings się znalazła wśród drzew. Długo jej szukaliśmy. Byłem strasznie zmęczony po wędrówce przez las, dlatego też chciałem od razu pójść do pokoju i położyć się spać, ale stwierdziłem, że zostanę trochę przy Wings.

Przy klaczy siedziałem jeszcze jakąś godzinę, jednak moje powieki zamykały się wbrew mej woli. Około godziny pierwszej, nie wytrzymałem i po prostu zasnąłem na siedząco mając dłoń na ciepłej sierści konia, który o mały włos nie doprowadził mnie dziś do załamania nerwowego...

Dostajesz 30 puntów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)