-Przepraszam.- powiedziałem, gdy wychyliła głowę.
-Nie mnie przepraszaj… Thomasa i Esmę.- powiedziała.
We mnie się zagotowało, mam go przepraszać. Widocznie zauważyła, że mam coś na twarzy i odpowiedziała szybko.
-Musisz, to ty to zrobiłeś. On teraz walczy o życie…- powiedziała.
Trudno było mi ocenić, na ile zawiniłem. Moja dusza nie czuła nic. Współczucia, ale gdzieś w głębi pojawiała się iskierka nadziei. Przybliżyłem się do niej a z daleka usłyszałem ujadanie Max’a.
-O nie, nie, nie NIE!- zadarłem się i odwróciłem się w stronę bagien.- Mój pies!
Pobiegłem a za mną Aeva. Jej wilczyca biegła przed nami. Dostrzegłem rudą kitę mojego kochanego owczarka, szamotał się, coś musiało się stać.
-Co się dzieje?- zapytała zdezorientowana dziewczyna.
Popatrzyłem na nią z litością i prychnąłem.- A co ma się dziać?- zapytałem pogardliwie.

-Sahar!- wrzasnęła Aeva i już miała podbiec.
-Zostaw, i choć. One zaraz skończą. – powiedziałem obojętnie.
Zagarnąłem ją ramieniem i poprowadziłem. Obok mnie przeleciały dwa psy. Max i tamten drugi. Obejrzałem się i zobaczyłem kulejącą Sahar.
-Aeva…- powiedziałem odwracając ją.
Dziewczyna spojrzała na suczkę z współczuciem i podbiegła do niej.
-Chodź do weterynarza, Zabiorę i Maksa.- powiedziałem zabierając Sahar na ramiona.
Dziewczyna popatrzyła na mnie a później na Sahar. Następnie podbiegł do mnie Maks i pokazałem mu by pobiegł do lasu. Wykonał polecenie.
****PO KILKU GODZINACH*****
Aeva zasnęła, czekaliśmy na wyniki badań krwi, tamten pies miał wściekliznę. Aeva obudziła się. W tym czasie przemyślałem wszystko. Spojrzała na mnie. Ja delikatnie przysunąłem się do niej. Chwyciłem jej podbródek i pocałowałem ją.

<Aeva? No poniosło Daniela >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)