Dziewczynie leciała krew a ja postanowiłem się tym wielce nie przejmować. Nie byłem jakoś zachwycony tym pokazem woltyżerki. Było to zwyczajne skakanie po koniach. Lily widocznie się podobało bo wlepiła wzrok w kilku aktorów. Po skończonym przedstawieniu gapie odchodzili powoli. My postanowiliśmy zrobić to samo. Pojechaliśmy w stronę akademii nie rozmawiając. Bez gadania było mi trudno wytrzymać, więc wybuchnąłem śmiechem w nieodpowiednim momencie. Dziewczyna popatrzyła na mnie spod byka a później prychnęła. Całą droga była cicha choć mój śmiech rozbudzał wszystkie małe stworzonka leśne. W końcu ucichłem ale nie na długo. Za chwilę zacząłem coś burczeć o tym jaki to ja nieszczęśliwy i, że Lily mnie nie lubi.
-Przestań…- burknęła.
-Gadaj zdrów.- odburknąłem żartobliwie.
Dziewczyna tylko popędziła ogiera do galopu i za chwilę najpewniej była na miejscu. Ja jechałem sobie powolutku. Ale pomyślałem, że dziewczyna pójdzie do pokoju.
-Red! Nie damy jej wygrać!- wrzasnąłem i pogoniłem klacz do galopu.
Za kilka sekund dogoniliśmy dziewczynę i zeskoczyłem z klaczy. Złapałem ją za biodra i podrzuciłem a następnie pogoniłem z nią na ramionach.
-Zostaw mnie.- zaczęła się wydzierać i kopać.
-Nie zostawię takiej ładnej dziewczyny.- powiedziałem i puściłem jej oko.
Resztę drogi próbowała się wyrwać. Ale dzielnie doniosłem ją do pielęgniarki. Pani Polk.
<Lily? Sorry, ale Daniel to podrywacz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)