niedziela, 4 grudnia 2016

Od Edwarda C.D Alexandry

Ruszyliśmy ostrożnie w stronę prywatnej stajni, nie do końca wiedząc czego się spodziewać. Oczami wyobraźni widziałem dwa obrazy - jeden cudowny, stajenka idealnie czysta tak jak ją zostawiliśmy, grzeczne konie chrapiące w swoich boksach, podrywające lekko głowy na nasz widok. A drugi nieco gorszy - otwarte boksy, rozwalona pasza z paszarni na podłodze, dwa zaciekawione wierzchowce zaglądające do pustych lokum swoich towarzyszy, a dokładniej do ich żłobów. Jak się zresztą spodziewaliście nasze cudne szczęście wybrało za nas i punkt drugi ukazał nam się w całej okazałości.
Jutrzenka była właśnie zajęta wkładaniem swojego szanownego pyska do poidła Sydney jakby magicznym sposobem pojawił się tam owies, a traken dumnie maszerując z podniesionym ogonem przez korytarz niósł w zębach lizawkę, która definitywnie nie należała do niego. Nie, ja też nie wiem po co ona mu była.
Próbowałem również zignorować odchylone drzwi od siodlarni i siodło bezwładnie leżące w przejściu. No, oprócz tego również szczotki rozprzestrzenione po połowie stajni, wodę kapiącą wesoło z popchniętego wiadra na mopy i miotły leżącej na samym środeczku.
- Jedno pytanie. - powiedziałem wolno nie ruszając się z miejsca. - Kto zamykał boksy?
- Czy ktokolwiek zamykał boksy? - odpowiedziała równie powolnie Alexandra. Na tym nasz długi dialog się zakończył bo oba konie zauważył naszą obecność i podniosły łby, rżąc radośnie. Nam niestety nie udzielał się ich entuzjazm. Chwyciliśmy swoje wierzchowce które obrzuciły nas wymownym spojrzeniem.
- Jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego to zostawię cię w lesie. - ofuknąłem ją, jednak nie mogłem się powstrzymać od śmiechu gdy popatrzyła na mnie niewinnie. Odstawiłem ją do boksu i westchnąłem cicho, rozglądając się dookoła.
- Nie wyrobimy się do ciszy nocnej. - to było raczej stwierdzenie niż pytanie. Alex pokiwała głową z rezygnacją i zerknęła na zegarek.
- Jest dziewiąta. Jestem przepełniona pozytywną energią na myśl o nocnym powtórnym sprzątaniu zdemolowanej stajni. - jęknęła.
- Nie. Ty nie możesz się przemęczać. - spojrzałem na nią ostro, na co ona tylko podniosła brew odchrząkując stanowczo, co miało oznaczać jedynie: "Chyba cię coś..". Widząc jej postawę odpuściłem sobie dalszych desperackich prób odesłania ją z powrotem do łózka, więc pozwoliłem jej zostać (oczywiście pod warunkiem żeby się nie przemęczała).
<Alex? ;p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)