niedziela, 11 grudnia 2016

Od Esmeraldy C.D Thomas'a

Ledwo co się obudziłam a Thomas już bierze udział w wyścigu? Castiel przekazał mi to jak tylko się dowiedział. Wymknęłam się po cichu ze szpitala i pojechałam z Castiel’em na tor motocrossu gdzie Thomas i inni już trenowali.
-Thomas!!!- wrzasnęłam na jego widok.
- Tak? – spytał.
- Nie rób tego!!! – próbowałam mu tego zakazać, ale krzyk nic tu nie dawał.
- Nie muszę się ciebie słuchać. – odparł.
Moje serce jakby zamarzało z każdą chwilą. Ja dopiero co miałam wypadek a jeśli on zginie?!
*****************
Obudziłam się rano i ubrałam w najbardziej ciepłe ciuchy, które miałam. Nie jedząc śniadania poszłam do Castiel’a, który już czekał przed gmachem akademii.
-On to zrobi?- zapytałam z rozpaczą.
-Tak, jest uparty. Nie bój się. Nic mu się nie stanie.- chłopak uśmiechnął się trochę.
Wtem przyszedł Thomas, któremu wyjaśniliśmy, że jedziemy z nim. Gdy się zgodził ruszyliśmy i już za kilkanaście minut zaczynał się wyścig. Usłyszeliśmy jeszcze znak na start i ruszyli. Śledziłam wzrokiem Thomas’a aż do ostatniego pagórka. Próbował zrobić jakiś trik, ale w połowie triku wjechał w niego Daniel. Wrzasnęłam z rozpaczy i podbiegłam do leżącego na ziemi. Pluł krwią, a cały był pokryty krwią. Oni przetransportowali go do szpitala, a ja w tym czasie płakałam. Gdy obok mnie pojawił się Daniel chyba gdybym mogła zabiłabym go.
-Ty pi*******y….- wyszeptałam.- Nienawidzę cie! Nienawidzę! Naprawdę nie znoszę!- wykrzyczałam.
Po czym walnęłam go z liścia. A następnie z pięści. Na mojej pięści znalazła się krew z jego wargi.
-Jeśli Thomas zginie…- powiedziałam.- Zabiję cie. Zabije…!- wrzasnęłam.
Wtedy zadzwonił mój telefon. – CASTIEL- odczytałam. Rozmawialiśmy chwilę, głównie to mnie uspokajał, ale dotarł też do tej informacji :-Thomas zapadł w śpiączkę.
Moje serce zostało skruszone. Dobrze, że Daniela tu nie było bo coś bym mu zrobiła. Uklękłam na kolanach i ukryłam twarz w dłoniach. Gorzkie łzy spływały po moich nadgarstkach a serce skruszone walało się gdzieś w środku mnie. Postanowiłam pojechać do Thomas’a o ile w ogóle będę mogła go odwiedzić. Gdy dojechałam tam od razu Cas zaprowadził mnie do jego Sali. Siadłam obok łóżka i położyłam głowę obok niego.
-Może obudzić się jutro, za tydzień, miesiąc, rok… albo nigdy.- dosłyszałam głos lekarza.
-Ty mnie nie opuścisz. Jesteś silny…- powtarzałam, do póki nie usłyszałam kolejnej rzeczy.
-Zależy to od jego woli. –dopowiedział doktor.
Wtem sen zmorzył mnie i zasnęłam.
**************************************************************
Następnego dnia obudziłam się swoim łóżku. Zobaczyłam przy łóżku małą karteczkę:
„Esma, jestem z Thomas’em. Nie martw się.
Castiel”
Usiadłam na łóżku i chwyciłam się za włosy.
-Czyli to prawda. Nie, nie…NIE!- zadarłam się.
Nie chciało mi się nic robić. Postanowiłam pozostawić Draculę mamie, która od wczoraj tu jest. Mieszka w pokoju obok właścicieli. Nie chciałam jej martwić, ale musiałam iść do szpitala. Umyłam się i szybko ubrałam pierwszą lepszą bluzkę i pierwsze lepsze spodnie. Nakarmiłam szybko kotkę i pocałowałam ją w ucho.
-Moja kochana, ty się niczym nie przejmujesz.- powiedziałam czule.
Wybiegłam z pokoju. Gdy dostrzegłam panią sprzedającą kwiaty szybko kupiłam kilka róż i złapałam najbliższą taksówkę.
-Do szpitala.- powiedziałam zdyszana.
Za dopłatą za szybkość na miejscu byłam już za kilka minut. Wbiegłam do szpitala i weszłam na salę z Thomas’em. Na fotelu z drugiej strony sali spał Castiel. Nie chciałam go budzić, bo zakazał by mi spotkania z Thomas’em. Weszłam do parawanu i zasłoniłam nas. Obok na stoliczku był wazonik z wodą. Włożyłam do niej kwiaty po czym tak jak wczoraj położyłam głowę obok niego. Tak mijały kolejne tygodnie. Thomas nie budził się. Traciłam nadzieję. Codziennie przyjeżdżałam do niego choćby popatrzyć na niego. Minęło tak 10 miesięcy. Moje życie mijało powoli. Każdego dnia było coś nowego. Tego pamiętnego dnia pojechałam do niego z kwiatami. Weszłam na salę i postawiłam swój tyłek na szpitalnym krześle.
-Nie możesz umrzeć…- powiedziałam, gdy w moich oczach zaroiło się od wody.- Nie zrobisz mi tego.-powiedziałam.
Delikatnie dotknęłam jego ręki po czym zacisnęłam na niej swoją.
-Nie zrobisz mi tego… Nie przeżyję bez ciebie. I ja umrę. Bo… ja cię kocham.- powiedziałam.
Wtem Thomas zaczął się dusić. Otworzył oczy a ja zadarłam się.
-CASTIEL! Thoma się obudził! Pielęgniarko!- zadarłam się.- Jak mogłeś mi to zrobić!?
Darłam się a on patrzył na mnie. Nagle nie wytrzymałam i pocałowałam go.















<Thomas? Esma nie wytzrymała xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)