Rano wstając walnęłam się w łeb. Nie było to najmilsze
uczucie gdyż rozwaliłam sobie czaszkę. Mówi się trudno i idzie się dalej.
Poszłam się umyć. Gdy popatrzyłam w lustro ujrzałam drzewo a nie siebię. Moje
włosy rozwaliły się na wszystkie możliwe strony. Ogarnęłam się i zrobiłam
delikatny makijaż. Wyszłam nakarmić konie. Czyli wszystkie zwyczajne czynności.
Następnie zjadłam śniadanie i poszłam oporządzić oba konia- Draculę i Ideal.
Następnie wzięłam Draculę na jazdę a Ideal wypuściłam na pastwisko. Na jeździe
trochę poskakaliśmy a następnie p. Elizabeth przydzieliła mnie do grupki
składającej się z Noah’a i Alexandry.
-Hej…- powiedziałam trochę niemrawo w ich stronę.
-Cześć.- odrzucili oboje.
Mieliśmy pojechać do miasta przywieźć coś tam. Niestety
Alexandra z niewiadomych powodów nie mogła jechać. Ustaliliśmy, że Noah
prowadzi, więc zajął miejsce za kierownicą a ja sobie klapnęłam obok niego. Gdy
mieliśmy wyruszać ja jeszcze pogoniłam do mieszkania po pieniądze. Po jego
minie wywnioskowałam, że zaraz zacznie walić głową w kierownicę. Ale ja jednak
pobiegłam po pieniądze i wróciłam po 20 minutach… Zasiadłam na lodowatym
siedzeniu pasażera a następnie zapięłam pas. Gdy Noah już ruszył zaczęłam coś
majstrować przy radiu.
-Włącz muzykę…- rzuciłam badając wszystkie guziczki po
kolei.
-Tu się włącza. A teraz: CIII! Prowadzę.- odrzekł i skupił
się na jednym punkcie przed nim.
-Ja chcę muzykę.- zażądałam ponownie wciskając guziczki.
Po przyciśnięciu zielonego guziczka poszła muzyka.
-I szafa gra!- powiedziałam i zaczęłam przeglądać telefon.
Po kilku chwilach niecierpliwego przedzierania się przez
cholerne strony internetowe doszłam do tej ulubionej. YOU TUBE! Puściłam jakąś
piosenkę i powiedziałam do Noah’a.
-Mogę podłączyć moją muzykę do radia?- spojrzałam na niego
błagalnie.
-Prowadzę. Spytasz się jak wysiądziesz.- powiedział niby
skupiony.
-Podłączam.- powiedziałam wtykając swój kabelek do otworu.
Nagle z głośników poszła głośna kolęda.
-Na serio Esma? Już lepszej muzyki nie wzięłaś co?- zapytał
z przekąsem.
-Mamy święta!- szybko rzuciłam trochę zniesmaczona.
-Tu nie ma świąt! Znaczy są, ale bez śniegu. Tu jest zupełnie
inaczej niż u ciebie w domu. Tu jest ciepło nawet w zimę, o ile mogę to tak
nazwać.- szybko powiedział i zamilkł.
Nic już nie odpowiedziałam gdyż postanowiłam poprawić
makijaż. Nie było lepszego momentu Esma? Nie było gdyż do upragnionego miejsca
mamy jeszcze 2 godziny. Próbowałam zrobić sobie kreskę, ale co chwilę to w lewo
to w prawo.
-Ty to robisz specjalnie?- zapytałam patrząc na niego.
-Nie nie. Ale jakbyś mogła nie machać mi po oczach swoimi
włosami. Byłbym wdzięczny.- odpowiedział.
Spróbowałam nie machać mu włosami po twarzy. Lecz nie
udawało się to. Co chwilę a to miał moje kłaki w pyszczku a to smagałam mu po
oczach. W końcu narysowałam idealną krechunię. Teraz trochę poprawić usta i
manifik! W tym momencie samochód walnął w auto jadące z naprzeciwka. Były to
sekundy. Noah nie zauważył, że tamto auto jedzie pod prąd. Uderzyło w nas a
lusterko potłukło się. Jeden z odłamków wbił mi się w udo. Noah wyszedł bez
szwanku. Przez krótką chwilę myślałam, że nie żyję a Noah zaczął się wiercić.
-Nie ruszaj się.- burknęłam.
-Nie będziesz mi rozkazywać.- odpowiedział.
-Najważniejszy jest teraz spokój.- starałam się być
spokojna, ale w duszy gotowało się we mnie.
Co chwila czułam, że serce mi wali. Jednak zaraz usłyszałam
trzask rozcinanego metalu. Ujrzałam głowę ratownika a następnie spytał nas czy
wszystko w porządku. Pokiwaliśmy tylko głowami po czym zostaliśmy wyciągnięci.
Od razu trafiliśmy do lekarza a następnie do akademii.
*********************
Następnego dnia
Obudziłam się i wstałam szybko. Dziś byliśmy w tej samej
grupie. Tym razem mieliśmy pójść do lasu i tam było coś do znalezienia.
Alexandra ponownie nie mogła nigdzie pójść. Zostaliśmy ja i Noah.
-Cześć. Znowu strzelimy sobie wypadek samochodowy?-
zapytałam z lekkim uśmiechcem na twarzy.
-Tak, tylko tym razem jedziemy twoim autem.- delikatnie się
uśmiechnął.
Jednak dziś mieliśmy iść do lasu. Ubrałam coś wygodniejszego
od koturnów i jakieś ciepłe ubranko po czym zeszłam schodami do już
czekającego-Noah’a.
-Raczyłaś mnie wreszcie zaszczycić swoją obecnością, co
Esma?- zapytał trochę zdenerwowany.
-Wyluzuj, mamy jeszcze 4 godziny. –powiedziałam.
-Tak, tak. Tylko jak znam nasze szczęście do tarapatów znów
coś nam się stanie.- powiedział podchodząc do mnie.
Wyruszyliśmy wreszcie a jak przewidywał Noah wpakowaliśmy
się w kłopoty.
-22 KOTLETY NA PÓŁCE!-wrzasnęłam.
Humor mi dopisywał choć Noah tego nie tolerował.
-Facet! Rozluźnij się.- to mówiąc chwyciłam jego okulary,
które miał na czole i założyłam je sobie na nos.
-Oddaj to.- powiedział spokojnie.
Nie oddałam tylko pobiegłam. Stąpałam twardo po ziemi a
jednak w pewnej sekundzie ziemia opadła mi pod nogami.
-Uratujesz mnie?- zapytała patrząc na jego roześmianą twarz.
-A nie mówiłem oddaj.- powiedział podając mi rękę.
-Tylko się zaprzyj.
Chwyciłam go za rękę po czym poślizgnął się i wpadł na mnie.
-A ja mówiłam. Zaprzyj się! I kto nas uratuje?- zapytałam.
-Ech. Wyjdę stąd i tym razem wyciągnę cie.- powiedział i zaczął
wspinać się po krawędzi.
Ziemia się obsunęła ponownie a my zostaliśmy ubrudzeni czymś
o czarnej barwie.
<Noah? Zadanie wykonane xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)