środa, 14 grudnia 2016

Od Esmy C.D Noah’a

Po miłej bym powiedziała kąpieli błotnej zostaliśmy skarceni przez właścicielkę, a następnie rozeszliśmy się do swoich pokoii a ja wzięłam „wodną” (naciskam, wodną) kąpiel. Następnie ubrałam halkę i włączyłam film. Podczas 3 godzinnych reklam zdążyłam zrobić ok. 3 filiżanek herbatki. Aż do drzwi rozległo się pukanie, które w zupełności wybudziło mnie z transu reklamowego. Ujrzałam zlanego wodą Noah’a.
-Kąpiel błotna?- spytałam z chytrym uśmiechem.
-Nie, nie. Tylko ku**a leje na polu. – rzekł zdyszany.
-Od kiedy?- zapytałam i gdzieś w duszy ucieszyłam się, że jednak nie wpadłam na żaden cholerny pomysł o wyjściu i poszukaniu natchnienia do szkicowania.
Chłopak prychnął a następnie burknął coś pod nosem.
-A od kiedy to ty taka zabawna…?- zapytał z głośnym westchnieniem.
-Może pogadamy u mnie? Co nie? Ch*****a pogoda sprawia, że jak zawsze masz zły humor.- odpowiedziałam pogardliwie.
Noah wszedł do pokoju i zamurowało go na widok tych wszystkich bazgrołów i komedii romantycznej na telewizorze.
-Eee… Już wyłączam…- powiedziałam zmieszana a na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
Chłopak siadł na łóżku przy okazji uwalając mi całą kołdrę. Dałam mu kawy, ale zaczął coś tam
burczeć, więc wyjęłam jedną puszkę piwa.
-Lepiej?- zapytałam z lekkim uśmiechem.
-Yhy…- odburknął.
Wziął łyk trunku (jeśli mogę to tak nazwać) i zaczął gadać. Zamurowało mnie totalnie. Na serio w tych drużynach będziemy przez cały tydzień?! To jestem urządzona…
Przejdę do następnego dnia by was nie zanudzać.
*****************
Obudziłam się rano, dzisiaj ja i mój „koleżka” mamy jechać do? No mamy wyszukać jakieś fajne miejsce. Więc wzięliśmy konie i pojechaliśmy. Od razu w oczy w oko wpadła mi chatka. Postanowiliśmy tam wejść. Znaczy ja postanowiłam.
-Chcesz tam iść?- zapytał naburmuszony Noah.
-No? A coś nie pasuje?- zapytała.
-Po jaką cho***ę tam idziesz?- zapytał już wkurzony Noah.
Poszłam tam nic nie odpowiadając. Weszłam a ktoś zatkał mi usta.
`~Na serio? Znowu. –pomyślałam spokojnie.
Rabusiowie przykuli mnie do beli a następnie zaczęli między sobą gaworzyć. Usłyszałam jak Noah głowi się co ze mną zrobić.
-Wejść tam? Nie. Może ją tam zostawię. A ch*j! Idę tam…- powiedział i wpadł przez okno do chaty. Ześlizgnął się z parapetu po czym dostał ode mnie z obcasa. I trochę mu złamałam nos…

<Noah? Sorry, moja wena: R.I.P>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)