************************************************************
Kurna. Daj mi spać. Narzędzie tortur o fajnej postaci o nazwie „telefon”. Ech. 5.30. Wstałam. Od rana byłam po prostu nie powiem. Pełna życia! Nie no. Żart. Nic mi się nie chciało robić. No może dziś zrezygnuję z jazdy? E. Ale mus to mus. Poszłam oporządzić mojego ogiera i przy tym po prostu mdlałam. Ech. Trudno. No trudno. Następnie zobaczyłam czy Ideal jest już u weterynarza. Nakarmiłam konie i wróciłam do pokoju. Ok. 8. 15 poszłam do wanny. Wypełniłam ją tzw. „złotą wodą”. Dla wyjaśnienia płyn i kulki do kąpieli mają złoty kolor xd. Zdjęłam wszystko co miałam na sobie i wskoczyłam do wanny. Siedziałam tam pewnie z 40 minut. Zdążyłam wymyć włosy i całą się wyszorować. Następnie rozległo się pukanie.
-Otwarte!- wrzasnęłam jeszcze nie spodziewając kto puka.
-Esma?- Thomas zapytał nie pewnie.
Ucieszyłam się i zawołałam.
-Ja siedzę w wannie! Zaraz wychodzę!
Przez zamknięte drzwi łazienki niewiele było słychać. Usłyszałam delikatne skrzypienie drzwi, nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Wyszłam z wanny, wypuściłam wodę i zabrałam ręcznik. Nadal jeszcze goluteńka odwróciłam się w stronę drzwi. Otworzyłam drzwi i zrobiłam się czerwona.
-Wyjdziesz?- zapytałam stojącego w drzwiach Thomas’a.
Od razu się odwróciłam tak bym powiedziała tyłkiem do niego.
-Wstydzisz się?- zapytał podchodząc.
-Nie nie. Ale jakbyś wyszedł było by lepiej.- powiedziałam.
Byłam trochę zawstydzona. Niby już się znamy , ale ja nie do końca jestem oswojona ze wzrokiem utkwionym we mnie. Chłopak przybliżył się do mnie i dotknął mojego ramienia. Już więcej nic nie powiedziałam. Wyciągnęłam rękę w stronę mojej halki i zarzuciłam ją szybko. Zapięłam ją sznureczkiem i odwróciłam się tym razem oczyma do niego. Czy byłam pewna tych uczuć, które kumulują się u mnie w środku? Jak zareaguje Thomas? Ech, będę myśleć kiedy indziej.
- Chodzisz ostatnio przygnębiony. Co jest? Gdzie się podział ten facet, którego widziałam na początku?- zapytałam.
Wiedziałam, że są to jego prywatne sprawy, ale byłam strasznie ciekawa. Może być wściekły, ale ja się dowiem.
-Nic, mam mały problem.- powiedział odwracając się.
Nie dawałam za wygraną.
-Hmm? Jaki problem?- zapytałam dążąc do celu.
Nie chciał odpowiedzieć. Ale zaproponowałam co innego.
-Może chcesz iść na tor motocrossu?- zapytałam z nadzieją.
-Chętnie.- odpowiedział.
Więc poszliśmy do garażu i wyciągnęliśmy motory. Ostatnio kupiłam nowy:

-Ech, to jedziemy?- zapytał.
-Jasne.
Ruszyliśmy a za kilka minut byliśmy na miejscu. Postanowiłam zaprezentować moje sztuczki, których nauczyłam się od mojego brata (zapomniałam o nim wspomnieć).
-Mogę spróbować?- zapytałam.
-Tak, jeśli chcesz.- odpowiedział.
Ruszyłam. Najechałam na górkę i wyskoczyłam. Puściłam rękami kierownicę i zrobiłam fikołek.

Spadłam z impetem na ziemię (nadal na motorze), następnie mały przewrót. Znowu się udało. Wydałam cichy dźwięk bólu ponieważ, uderzyłam brzuchem o kierownicę. A teraz coś trochę trudniejszego. Stanęłam na motorze i wjechałam na górkę. Wyskoczyłam. Straciłam równowagę i spadłam na ziemię uderzając głową o kamieć. Przygniótł mnie motor. Coś tam jeszcze usłyszałam, ale dokładnie nie wiem co. Obudziłam się po 3 dniach w szpitalu.
-Thomas?- zapytałam ledwo mogąc wydusić coś z gardła.
-Obudziła się.- powiedziała pielęgniarka.
Gdy zapytałam co się stało okazało się, że motor coś mi uszkodził. Miałam złamaną rękę i wylew. I straciłam bardzo dużo krwi. Przywędrowała do mnie połowa akademii. Następnie pielęgniarka przyszła i zawiadomiła mnie, że jakiś chłopak się chce ze mną widzieć. Oby to nie był Daniel. Udałam, że śpię. Gdy nie usłyszałam nic otworzyłam jedno oko i zobaczyłam to co chciałam zobaczyć. Kilka dredów. Jest. Thomas. Nie zauważył, że otworzyłam oczy, więc nadal udawałam, że śpię. Coś mnie ugryzło i strzeliło mi do głowy i poderwałam się z łóżka. Zerwałam wszystkie kroplówki itd. Pobiegłam na korytarz.
-Matko!- wrzasnęłam klękając i ukrywając w dłoniach twarz.-Matko!
Za mną przybiegł Thomas.
-Esma…- powiedział spokojnym głosem.
Nie wiem co mi się stało. Miałam coś na mózgu. Wszyscy patrzyli ma mnie i dziwili się co się mi dzieje. Nagle wypowiedziałam te słowa.
-Demon, demon…
Pielęgniarka zemdlała i wezwano egzorcystę. On coś tam do mnie gadał.
-Demon.- powtarzałam.
Załamywali ręce. Patrzyłam błagalnie na Thomasa, on nie wiedział o co mi chodzi.
-Demon. Dracul.- w końcu wydusiłam.
- Twój koń!- szybko powiedział Thomas i wybiegł z sali. Miałam nadzieję, że wie o co mi chodzi. Za chwilę zawołał pielęgniarkę, która mnie wyprowadziła do holu. Moim oczom ukazał się wierzgający ogier. Mój Dracul.
-Dracul! Demon!- zadarłam się.
Koń przybiegł do mnie i zaczął wesoło rżeć.
-O to ci chodził?- zapytał z uśmiechem Thomas.
-Tak,- wydusiłam przytulając łeb konia.
Spojrzałam na Thomasa oczyma i on popatrzył prosto w moje.
<Thomas? I co? Jakoś wena mi dopisała>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)