Gdy skończyli robić mi te wszystkie badania wyszło ze mam tylko lekki wstrząs mózgu. Bałam się że będzie gorzej. Po chwili gdy wszyscy lekarze wyszli z sali do środka wszedł Hache. Usiadl na krześle obok łóżka szpitalnego i spytał:
- Jak się czujesz?
Złapał mnie za rękę.
- Bywało lepiej - delikatnie się uśmiechnęłam.
Chłopak złapał mnie za rękę.
- Co ci dolega?
- Tylko lekki wstrząs mózgu.
- A kiedy wychodzisz?
- Chyba jeszcze dziś. Powiedzieli ze nic mi nie jest poważnego. Tylko przez tydzień nie mogę jeździć i ogólnie się oszczędzać
- Zadzwoniłem do twoich rodziców. Będę około 21.
Pokiwałam głową na znak że rozumiem. Rozmawialiśmy dopóki nie przyszli właściciele Akademi. Najpierw rozmawiali z doktorem, a później wypytywali się mnie co dokładnie się stało. Przed ich przyjściem Hache pojechał do stajni.
***
Na za jutrz nie wstawałam na poranny trening. Spałam do 11. Uwielbiałam takie dni gdzie mogłam spać do bólu. Gdy się obudziłam wzięłam pilot od telewizora i włączyłam przypadkowy kanał. Po kilkunastu minutach ktoś zapukał.
- Otwarte!
Do środka wszedł Hache.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- A ty jeszcze w łóżku? - zaśmiał soę.
- A owszem.
Dał mi buziaka w policzek i rzekł
- A ha od rana w stajni nakarmiłem ci konie i wyczyściłem Grete i Cortanę.
- Dziękuje. Kochany jesteś.
Hache?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)