sobota, 10 grudnia 2016

Od Holiday do ...

Zamknęłam oczy, modląc się, aby budzik się zepsuł. Cały czas wydawał wkurzające odgłosy, które doprowadzały mnie do szaleństwa, a ja nie miałam zamiary teraz wstawać. Dopiero po parunastu minutach udało mi się zwlec z łóżka, co było bardzo wybitnym osiągnięciem w moim wykonaniu. Powinnam dostać rekord Guinessa za wstawanie o tak durnej porze...
Odruchowo spojrzałam na łóżko obok spodziewając się zobaczyć Helen, która by teraz smacznie spała. Ale jej tam nie było. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że wyprowadziła się z tego pokoju. Dziwnie pusto teraz tu było. Nie było tu jej rzeczy, a ja czułam się tutaj dziwnie samotna.
Ubrałam się szybko, a swoje kroki skierowałam do stajni, gdzie musiałam nakarmić Sydney, która pewnie od dawna ma chęć na jedzenie.
Szybkim krokiem dotarłam do stajni, gdzie spotkałam Alex, której rzuciłam przelotne "Cześć". Jak zwykle Sydney mnie pierwsza wypatrzyła, a kiedy do niej podeszłam zarżała wesoło. Nakarmiłam ją i postanowiłam trochę pojeździć. Wyczyściłam klacz, co nie było trudne, ponieważ nie było tego wiele. Wczoraj ją czyściłam, więc przez noc się nie zabrudziła, tak więc przejechałam tylko kilka razy szczotką po jej sierści. Kiedy skończyłam pojechałam z nią na przejażdżkę do lasu. O tej porze las wydawał się nienaturalnie piękny. Ptaki wydawały piękne odgłosy, które przechodziły w lekki skrzek, a ja jechałam ścieżką i oglądałam wiewiórki. Co jakiś czas jakaś się płoszyła, także uciekały w pośpiechu. Zaczęłam galopować. Na włosach czułam powiew wiatru przez który poczułam się naprawdę wolna i szczęśliwa, co zdarzało mi się ostatnio nie tak często.

~~*~~

Po dwóch godzinach wróciłam z terenu, rozsiodłałam konia i poszłam się przebrać do pokoju. Kiedy załatwiłam wszystko, swoje kroki skierowałam do biblioteki. Uwielbiałam tam spędzać czas. Kochałam ten zapach książek który unosił się w całym pomieszczeniu.
Weszłam do biblioteki i podeszłam do regału, gdzie stał gatunek książek, który ja najchętniej czytałam. Z półki zdjęłam "Syrenę". Pomimo, że "Rywalki" są tej samej autorki, "Syreny" nigdy nie kupiłam, ponieważ nie była taka dobra.
Poruszałam się pomiędzy półkami, kierując się do bibliotekarki u której wypożyczyłam książki, jednak kiedy skierowałam się z powrotem do drzwi, wpadłam na kogoś. Nie widziałam tej osoby, jednak szybko wymamrotałam:
- Przepraszam...

<Ktoś? Fatalnie krótkie...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)