środa, 21 grudnia 2016

Od Jade C.D Collin'a

- Ochh, nie przesadzaj! - Uśmiechnąwszy się szeroko, zgarnęłam uciekające kosmyki tuż za ucho, co znowuż spowodowało upadek podarowanego koca na podłogę - Collin skwitował wszystko powolnym popijaniem napoju bogów, od czasu do czasu podśmiechując z mojej nieporadności. - Ja po prostu sprawdzam Twoją odporność, żeby nie było!
- Normalne dziewczyny się przytulają, czy coś w tym rodzaju - stwierdził, spoglądając na delikatne uchylone okno.
- Nie zasłużyłeś.
- Doprawdy? Z tego co pamiętam, to miałem Ci coś zagrać.. - I, drapiąc się po swych potrzepanych włosach, odłożył herbatę na stolik, samemu zamykając okno. Jednakże, zamiast wrócić na swoje cieplutkie, wygrzane już miejsce, postanowił pozostać tam, gdzie się znajdował - skromnie muszę przyznać, że po części było to moją sprawką. W jego stronę poleciał mój na szczęście mięciutki, niezbyt ciężki kapeć, seria poduszek oraz koc, jeszcze całkiem nie dawno spadający z mych ramion.
- Czy Ty rzucasz we mnie wszystkim, co tylko popadnie.. - Co prawda, chwilę zajęło mu, zanim pozbierał wszystko z ziemi, jednakże jego praca zdawała się mieć efekty - z początku jak gdyby nigdy nic lustrował mnie wzrokiem, aby po chwili wszystko, dosłownie wszystko odrzucić w moim kierunku, co spowodowało kolejną już dnia tamtego wojnę - o ironio, po raz kolejny to ja wymiękłam! Przy setnym uderzeniu poduszką w moją blond głowę, w końcu zsunęłam się z fotelu na ziemię - z niemiłosiernym hukiem, jakżeby inaczej. Z moich ust wypłynęła seria cichych, jednakże dosadnych w ich wartości wulgaryzmów, co jak stwierdził chłopak - utwierdziło go w twierdzeniu, że mimo wszystko żyję, więc nie potrzebuję jego pomocy. Mrużąc więc swe zielonawe oczy, powoli powstałam z drugiego świata, popełniając jeden, poważny błąd - chwyciłam się dla równowagi stolika, jednakże jak się okazało, on sam jej nie posiadał.. Wszystkie ciastka nie-ciastka, ciepłe herbaty oraz inne duperele spadły/wylały się wprost na mnie - mój jakże łaskawy towarzysz tym razem nieco szybciej przybył mi na ratunek, podczas gdy ja, jak gdyby nigdy nic, śmiałam się do rozpuku. Właściwie nie wiedziałam, co było powodem mojej nagłej, niespodziewanej zmiany nastroju - nie podejrzewałam o to gorącej cieczy na moim dekolcie, ani tym bardziej słodkości, pokruszonych wprost na moich niedawno umytych, jeszcze nie do końca wyschniętych włosach. Szybko uznałam, że jest to skutek upadku, który choć nie był zbytnio poważny, delikatnie wyprowadził mnie z poważnego stanu umysłu. Ułamek sekundy później, nieco ignorując klęczącego przy mojej osobie Collin'a, wstałam, rozglądając się po pokoju. Znajdując ostatecznie wzrokiem wejście do łazienki (tak, naprawdę ciężko znaleźć miejsce, z którego się nie dawno wyszło), chwyciwszy w ręce przypadkowe ubrania, naturalnie należące do mojej osoby, wparowałam do pomieszczenia śpiewając ni stąd, ni z owąd piosenkę - na dobrą sprawę pierwszą, jaka tylko przyszła mi na myśl.
- If the whole world was watching, I’d still dance with you
Drive highways and byways to be there with you
Over and over the only truth
Everything comes back to you
You still make me nervous when you walk in the room
Them butterflies they come alive when I’m next to you
Over and over the only truth
Everything comes back to you

And I know that it’s wrong
That I can’t move on
But there’s something about you..
< Collin? ;w;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)