- Z Gilbertem.... - odparła ponuro i zaczęła sobie robić śniadanie. - Nienawidzę tego gościa...
- Teraz masz z nim zajęcia? - spytałem zamyślony.
- Tak a co? - spytała.
- Też teraz z nim mam... - powiedziałem nagle.
- W takim razie mamy łączone grupy dzisiaj! -odparła nieco zadowolona.
Gdy mięliśmy łączone zajęcia, to Gilbert zawsze się na nas mniej
wyżywał, bo nigdy nie potrafi się skupić i w pełni opanować 20 osób.
Szybko zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do stajni. Irma poszła po
Alkatrasa, który już wydobrzał po kolce, a ja poszedłem po Verdadesa. Z
osiodłaniem poszło dosyć trudno, ale martwiłem się jak będzie na
jeździe. Ku mojemu zdziwieniu Gilbert się nie czepiał. Raz po raz
posyłał mi tylko krytyczne spojrzenie, ale nic mówił. Dziwiłem się bo
nie było idealnie, ale cóż... Trzeba się cieszyć. Po jeździe poszedłem
do pokoju i przebrałem się w coś bardziej eleganckiego. Poszedłem do
Irmy i zapukałem do jej pokoju. Dziewczyna otworzyła uśmiechnięta.
<Irma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)