niedziela, 18 grudnia 2016

Od Luny C.D Hache

Spojrzałam się na okno i rzeczywiście było otwarte.
- Hache musimy porozmawiać - rzekłam.
- O co chodzi? - uśmeichnął się lekko.
- No więc - zaczęłam. - Ja już nie chcę z tobą być - te słowa ledwo co przechodzily mi przez gardło.
Tak naprawdę nadal chciałam chodić z chłopakiem, ale jeśli moi rodzice są w akademii to nie jest to możliwe.
- Ale - zaczął, jednak przerwałam mu:
- Proszę Hache zostaw mnie. Ten zwiazek po prostu nie jest możliwy. Przynajmniej nie teraz ...
Chłopak nic nie mówiąc wyszedł z pokoju. Rodzice postanowili, że jeśli jeszcze raz mnie z nim zobaczą to wyślą mnie do mojej babci na rancho. Miała tam dwa konie westernowe i kilka kucyków, oraz jednego konia pociągowego/

***

Następnego dnia razem z Helen zostałyśmy zaproszone by oglądać dość duże zawody jeździeckie. Dość cieszyłam się na wyjście. Będę mogła przestać myśleć o tej całej sytuacji. Około 9 wyjechałysmy z akademii. Zanim jednak miałyśmy wyjechać poszłam nakarmić swoje konie. Szybko przygotowałam im pasze i zaniosłam każdemu rumakowi do boksu. Gdy wychodziłam ze stajni zatrzymał mnie Hache.

Hache?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)