- Naprawdę nie chcesz ze mną być? - spytałam.
Hache nic nie odpowiedział tylko odszedł w swoją stronę. Starając się powstrzymać łzy cieknące po moich policzkach pobiegłam do swojego pokoju. Gdy zamknęłam nie wytrzymałam i już po chwili moja twarz była mokra od gorzkich łez

On wydawał się inny. Ale tylko wydawał ... Poczułam jak Apart kładzie się obok mnie i liże moja rękę. Myślałam ze Hache jest tym jedynym. Ale się myliłam. Po około pół godzinie był czas na zajęcia teoretyczne na które postanowiłam nie iść. Zamiast tego poszłam do stajni i zabrałam Cortanę na spacer do lasu. Słyszałam wszelkie od głosy ptaków,trawy szeleszczące pod nogami i kopytami. Nigdy nie zwracałam uwagi na takie szczegóły. Ale dziś było innaczej. W pewnym momencie klacz zatrzymała się i lekko trącała mnie pyskiem. Moje nogi powoli odmawiały posłuszeństwa a Ciortans była zawsze grzeczna wiec nic nie szkodziło bym mogła na nią wziąć. Gdy znalazłam się na grzbiecie klaczy ta ruszyła niespodziewanym galopem. Poczułam się taka wolna. Ze nic mnie nie ograniczało. Wszystko było takie cudowne. A wręcz magiczne. Moje troski poleciały hen hen daleko.
W końcu klacz zwolniła do klusa, a po kilku minutach i do stepa. Poklepałam klacz po szyi. Po chwili poczułam jak krople deszczu zaczynaja spadać na moja głowę, a po chwili i na resztę ciała. Nie obchodziło mnie ze będę mokra. Tak naprawdę już nic mnie nie obchodziło. Cortanę zaczęła skubać trawę a ja siedziałam i myślałam
Czy to wszystko co mi powiedział było prawda? Czy byłam tylko zabawką na kilka dni? A może po prostu nie chciał by moja mama była zła?
Powoli zaczynało robić się ciemno. Aż wreszcie całe niebo pokryły gwiazdy i czarna noc
- Cudownie - rzekłam.
Sama nie wiem kiedy zasnęłam.
Hache?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)