Od Marceliego

Rozejrzałem się po nowym dla mnie otoczeniu, było tu dość ładnie, nie powiem. Ładnie się tu moja siostra urządziła... później miałem jeszcze pójść i podpisać jakieś papierzyska, jak to w zwyczaju bywało. Jednak najpierw postanowiłem zwiedzić nieco okolice, w pobliżu akademii znalazłem las, który od razu polubiłem...cisza, spokój... idealne miejsce na rozluźnienie się i zapomnienie o problemach życia codziennego. Wyciągnąłem notesik i długopis po czym zacząłem pisać tekst piosenki, która wpadła mi teraz do głowy. Za chwile wróciłem do Akademii, dalej notując i po chwili wpadłem na kogoś.
- Ał!- Usłyszałem.
- Przepraszam.- Wymamrotałem wpatrując się w zabazgraną kartkę papieru.
- Marcel? To ty?- Usłyszałem znajomy zdziwiony głos i nagle opuściłem owy notesik, widząc charakterystyczny gotycki ubiór oraz czarno-białe włosy przytuliłem drobniutką siostrę do siebie, szczęśliwy, że ją widzę.
- Nie... Duch Święty.- Zażartowałem. Zaczęliśmy rozmawiać, tak długo się nie widzieliśmy... musiałem jej wszystko opowiedzieć, wszystko wszyściutko.- O! Pójdziesz ze mną do Pani Rose podpisać jakieś papiery?- Zapytałem, a dziewczyna skinęła głową, poszliśmy do biura, a kiedy ujrzałem przed sobą stosik papierów, westchnąłem ciężko...oto życie 23-letniego mężczyzny. Ostatni podpis...gotowe.
- Witamy w naszej Akademii Panie Clavel.- Rzekła z uśmiechem kobieta. Podziękowałem z miłym uśmiechem i wyszedłem stamtąd, wraz z moją młodszą siostrą, która pokazała mi pokój, a następnie gdzieś wyszła. Byłby całkiem ok, ale jednak nie jest on w moim stylu- trudno, nie można mieć wszystkiego. Zająłem górne łóżko i odetchnąłem cicho spoglądając w ścianę, wziąłem kąpiel po podróży, a potem zacząłem zwiedzać resztę Akademii.
Oglądałem różne konie, co jakiś czas spoglądając na innych ludzi w stajni uważnie mi się przyglądających... Trochę niezręcznie się czułem w takich sytuacjach, nagle odwracając się po raz kolejny kogoś potrąciłem.
-Przepraszam.- Powiedziałem cicho speszony całą tą sytuacją.

<Ktokolwiek? : )>