Leżałam późnym popołudniem i lustrowałam wzrokiem sufit mojego pokoju. Widziałam doskonale, że ta chwila nie może trwać wiecznie. Przeklęłam w myślach fakt, że zaraz muszę iść na zajęcia. Spojrzałam na zegarek w telefonie, do rozpoczęcia miałam jeszcze kilka minut. Głośne westchnienie zakończyłam żałosnym jękiem. Podniosłam się do pozycji siedzącej i chwilę później wstałam. Bez najmniejszych chęci podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej ciemne jeansowe szorty, ciemnoczerwoną luźniejszą bokserkę i pierwsze lepsze trampki. Włosy spięłam w kucyk wyglądał on trochę niechlujnie.
Wychodząc z pokoju zabrałam torbę do której wrzuciłam jakiś zeszyt i coś do pisania. Na zewnątrz spotkałam kilka osób które już szło na zajęcia. Postanowiłam po drodze jeszcze zapalić, chodź czułam i widziałam kilka spojrzeń na sobie. Skończyłam palić i ruszyłam za resztą grupy. Zajęłam jedno z wolniejszych miejsc na samym końcu, wyciągnęłam notes i długopis. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Uczniowie stali w swoich gronach i nikt nikim się nie przejmował.
- To moje miejsce. - Do moich uszu dobiegł drażniący mnie głos dziewczyny. Spojrzałam na nią, była to średniego wzrostu blondynka. Tapety na jej twarzy było więcej niż tynku na ścianach sali. Uśmiechnęłam się pod nosem i uważnie obejrzałam ławkę po czym zaczęłam się kręcić na krześle również je oglądając.
- Co Ty robisz? - Zapytała lekko zdezorientowana.
- Szukam jakiegoś znaczka z informacją, że należy to do kogoś... Mam! - Podniosłam głos oraz siebie z miejsca. Przekręciłam krzesło do góry nogami i pokazałam jej palcem naklejkę. - Mam rozumieć, że na imię masz Akademia, na drugie Magic, a Twoje nazwisko to Horse? - Zadrwiłam z niej.
- Nie! - Warknęła. - Nazywam się Bridget Smith.
- W takim razie to miejsce nie jest Twoje i nie ustąpię Ci go.
- Nowi nie mogą siedzieć z tyłu.
- Bo? - Spojrzałam na nią lekko już poirytowana.
- Bo tak!
- To nie jest żaden argument.
- Nie denerwuj mnie bo...
- Bo co mi zrobisz laleczko?
- Zniszczę Cię!
- Uuuu... - Podniosłam ręce do góry i teatralnie zaczęłam udawać strach. Przez sale przebiegł cichy śmiech.
- Wstawaj!
- Nie.
Blondyneczka popchnęła mnie. W ostatniej chwili złapałam się ławki aby nie spaść.
- Przegięłaś s**o! - Warknęłam, podniosłam się błyskawicznie i też ją popchnęłam. Jednak ta wylądowała na ziemi. - Uważaj bo tipsy sobie połamiesz i doczepy Ci wpadną.
Ta w odpowiedzi zaczęła krzyczeć, chodź bardziej mi to przypominało zarzynanie świni. Już się podniosła i miała mnie zaatakować kiedy do sali wszedł mężczyzna. Na oko miał pięćdziesiąt lat, był wyraźnie wkurzony.
- Spokój! - Ryknął na całą salę. Wszyscy w mgnieniu oka zajęli miejsca, ja chwilę poczekałam i zrobiłam to samo. Blondyneczka stała dalej i zabijała mnie wzrokiem.
- Jakiś problem Bridget?
- Zajęła mi miejsce.
- To znajdź sobie nowe i nie rozwalaj mi lekcji.
Fuknęła tylko na mnie.
- Doigrasz się. - Rzuciła na odchodne.
- Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się do niej triumfalnie.
Czas na zajęciach dłużył mi się niemiłosiernie ale w końcu nadszedł upragniony koniec. Zerwałam się z miejsca, złapałam swoje rzeczy i w biegu spakowałam je do torby.
Na zewnątrz wyciągnęłam paczkę z papierosami, wyciągnęłam jednego i schowałam resztę. Kiedy chciałam go odpalić niestety zapalniczka odmówiła mi posłuszeństwa. Rozejrzałam się i dostrzegłam chłopaka który palił. Postanowiłam podejść.
- Hej.
- Cześć. - Odpowiedział uważnie mi się przyglądając.
- Czy mogłabym pożyczyć od Ciebie zapalniczkę? -Zapytałam bez jakiegokolwiek wyrazu.
Noah?
Wychodząc z pokoju zabrałam torbę do której wrzuciłam jakiś zeszyt i coś do pisania. Na zewnątrz spotkałam kilka osób które już szło na zajęcia. Postanowiłam po drodze jeszcze zapalić, chodź czułam i widziałam kilka spojrzeń na sobie. Skończyłam palić i ruszyłam za resztą grupy. Zajęłam jedno z wolniejszych miejsc na samym końcu, wyciągnęłam notes i długopis. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Uczniowie stali w swoich gronach i nikt nikim się nie przejmował.
- To moje miejsce. - Do moich uszu dobiegł drażniący mnie głos dziewczyny. Spojrzałam na nią, była to średniego wzrostu blondynka. Tapety na jej twarzy było więcej niż tynku na ścianach sali. Uśmiechnęłam się pod nosem i uważnie obejrzałam ławkę po czym zaczęłam się kręcić na krześle również je oglądając.
- Co Ty robisz? - Zapytała lekko zdezorientowana.
- Szukam jakiegoś znaczka z informacją, że należy to do kogoś... Mam! - Podniosłam głos oraz siebie z miejsca. Przekręciłam krzesło do góry nogami i pokazałam jej palcem naklejkę. - Mam rozumieć, że na imię masz Akademia, na drugie Magic, a Twoje nazwisko to Horse? - Zadrwiłam z niej.
- Nie! - Warknęła. - Nazywam się Bridget Smith.
- W takim razie to miejsce nie jest Twoje i nie ustąpię Ci go.
- Nowi nie mogą siedzieć z tyłu.
- Bo? - Spojrzałam na nią lekko już poirytowana.
- Bo tak!
- To nie jest żaden argument.
- Nie denerwuj mnie bo...
- Bo co mi zrobisz laleczko?
- Zniszczę Cię!
- Uuuu... - Podniosłam ręce do góry i teatralnie zaczęłam udawać strach. Przez sale przebiegł cichy śmiech.
- Wstawaj!
- Nie.
Blondyneczka popchnęła mnie. W ostatniej chwili złapałam się ławki aby nie spaść.
- Przegięłaś s**o! - Warknęłam, podniosłam się błyskawicznie i też ją popchnęłam. Jednak ta wylądowała na ziemi. - Uważaj bo tipsy sobie połamiesz i doczepy Ci wpadną.
Ta w odpowiedzi zaczęła krzyczeć, chodź bardziej mi to przypominało zarzynanie świni. Już się podniosła i miała mnie zaatakować kiedy do sali wszedł mężczyzna. Na oko miał pięćdziesiąt lat, był wyraźnie wkurzony.
- Spokój! - Ryknął na całą salę. Wszyscy w mgnieniu oka zajęli miejsca, ja chwilę poczekałam i zrobiłam to samo. Blondyneczka stała dalej i zabijała mnie wzrokiem.
- Jakiś problem Bridget?
- Zajęła mi miejsce.
- To znajdź sobie nowe i nie rozwalaj mi lekcji.
Fuknęła tylko na mnie.
- Doigrasz się. - Rzuciła na odchodne.
- Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się do niej triumfalnie.
Czas na zajęciach dłużył mi się niemiłosiernie ale w końcu nadszedł upragniony koniec. Zerwałam się z miejsca, złapałam swoje rzeczy i w biegu spakowałam je do torby.
Na zewnątrz wyciągnęłam paczkę z papierosami, wyciągnęłam jednego i schowałam resztę. Kiedy chciałam go odpalić niestety zapalniczka odmówiła mi posłuszeństwa. Rozejrzałam się i dostrzegłam chłopaka który palił. Postanowiłam podejść.
- Hej.
- Cześć. - Odpowiedział uważnie mi się przyglądając.
- Czy mogłabym pożyczyć od Ciebie zapalniczkę? -Zapytałam bez jakiegokolwiek wyrazu.
Noah?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)