czwartek, 15 grudnia 2016

Od Noah'a C.D Lily

Zamknąwszy halę każde z nas rozproszyło się po różnych jej kątach, pozostawiając pozostałych z własnymi myślami. Lily zajęła się krótką, rzeczową rozmową z Edwardem, który ostatecznie podzielał moje zdanie - kiedy tylko emocje zeszły, i poczułem się bezpieczny w zamkniętej przestrzeni, niewiele robiłem sobie z kudłatych stworzeń, które wciąż biegały w okolicy zabudowań. Słońce zaszło już kilka dobrych godzin temu, wszędzie było szaro i ponuro, a na dodatek wydawałoby się, że zaraz z nieba lunie deszczem - także ucieczka wilków wydała się być kwestią czasu. No, a przynajmniej mogłem spać spokojnie, wiedząc, że zrobiliśmy to, co w naszej mocy. Kadra, pośrednio dzięki recepcjonistce została powiadomiona o całym zdarzeniu, a konie zostały szczelnie pozamykane w stajniach. Ściągłszy z grzbietu gniadosza siodło, usiadłem na dużej, naprawdę sporej kopce trocin, pozostawionej w najmniej używanym kącie hali. Pomimo, że trociny momentalnie wpadły mi za ubrania, a głównie koszulkę, wciąż trzymałem kurczowo ogiera za wodze, oglądając rozwój wydarzeń. Lilka chodziła z Moonlight w kółko, jakby mając nadzieję, że to pomoże jej w uspokojeniu rozszalałych emocji, jednakże nie było nic bardziej mylnego, a na pewno na tamten moment. Z każdą minutą była tylko bardziej poddenerwowana, ale na moje szczęście, wyżywała się jedynie na Edwardzie, pozostawiającym jej słowa mimo uszu. Tak też mijały kolejne kwadranse. Bez żadnych wieści, zamknięci z nienaturalnie pobudzonymi końmi na hali.
W końcu nadszedł moment, w którym nadpłynęła nagła fala zmęczenia. Pulsująca, nieco ociężała głowa, odpadające powieki.. Nie minęło może kolejne pięć minut, kiedy to przysnąłem, luzując tym samym uścisk na skórzanych paskach.
~*~
Właściwie nie wiem, ile wtedy minęło czasu. Wydawało mi się zaraz po przebudzeniu, że leżałem tam całe wieki, jednakże na polu wciąż było ciemno, co oznaczało, że albo nawet nie minęło kilku godzin, albo jest to już następna doba. Tak też, skłaniałem się bardziej ku pierwszej opcji, z raczej oczywistych powodów.
Jedyne co dostrzegłem dookoła siebie to trociny, trociny, trochę kwarcu, dwie stacjonaty i.. Trociny, jakżeby inaczej. Ani śladu było po moich towarzyszach, jak i po ich koniach. Holendra również nie było w zasięgu mego wzroku, co chyba zdziwiło mnie najbardziej. Widząc jednakże uchylone wejście prowadzące do największej ze stajni, podążyłem w jego stronę niczym ćma, zwabiona zapalonym światłem. Potarłszy zaspane oczy w końcu dostrzegłem znajomą postać, którą jak to zazwyczaj bywa, była Lilka. Maszerowała po korytarzu z dwoma siodłami - wśród nich dostrzegłem swoje własne, używane do jazdy zarówno na gniadoszu, jak i na Melissie. Ruchem dłoni odgoniła mnie od siodlarni, w której stronę zmierzałem, informując mnie o miejscu, w którym aktualnie Dreamer przebywał.
Jak powiedziała, tak też się stało. Gniadosz stał uwiązany z obu stron w myjce, przeżuwając jeden z końców linki. Mamlał ją zawzięcie, właściwie nie zwracając uwagi na to, że zaszczyciłem go swoją obecnością. Czmychnąłem pod jednym z uwiązów, aby móc chwycić nieco popękane zgrzebło i powolnymi, niechlujnymi ruchami zrzucić z niego górną warstwę brudu, co właściwie i tak mi się udało. W czeluściach starej, pozostawionej samej sobie skrzynki odnalazłem szczotkę ryżową, która na całe szczęście doprowadziła grzywę i ogon Catcher'a do ładu. Wtedy, w ciągu tych kilku minut uświadomiłem sobie, ile rzeczy jest przy ogierze do zrobienia - trzeba podciąć przydługawą grzywę, podjechać do jakiegoś lepszego kowala.. Jednak nie było to do zniesienia dla mego umysłu, nawet bardziej otumanionego, aniżeli po wysoko procentowym trunku. Machinalnie wręcz odprowadziłem kopytnego do boksu, obserwując przez kilka chwil, jak pochłania swoją późną kolację. Ostatkami sił doszedłem do ciepłego, przytulnego miejsca, jakim była kuchnia. Na szczęście, albo wręcz przeciwnie, zastałem tam Lilkę siedzącą na blacie.

<Nie jestem zadowolona..Lily? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)