Imię: Phoebe Ruby. [czyt. Fibi Rubi]. Nie będzie chyba zaskoczeniem gdy powiem że nie ma żadnych przezwisk czy skrótów. W końcu jak miało by to wyglądać? Pho? Nie da się przecież tego wymówić poprawnie.
Nazwisko: O`Leaf.
Wiek: 18 lat.
Płeć: Dziewczyna. Zresztą, nie trudno zauważyć.
Nr pokoju: 25
Głos: Lisa Misovsky
Rodzina:
Matka - Dakota Fresh. Pracownica sklepu zoologicznego.
Ojciec - Adam O`Leaf. "Niewyżyty" pisarz.
Brat - Kasper O`Leaf [*]. Umarł siedem lat temu gdy miał 11 lat. Był bliźniakiem.
Babcia - Barbra Fresh. Najbardziej zapalona miłośniczka koni w rodzinie. Zaraziła tą chorobliwą miłością również swą wnuczkę.
Charakter: Ruby naprawdę trudno do czegokolwiek porównać, chyba że do kamienia. Zwykła, szara, wtapiająca się w tłum - nie przyciąga niczyjego wzroku ani na ulicy ani na szkolnych korytarzach, jedyne czym się odznacza to tatuaż. Przyjaciół nie ma też zbyt wielu - jedyną przyjaciółkę która za nią cieszyła się życiem i promieniała radością, ale zostawiła ją kilkaset kilometrów stąd. Nie odezwie się jeśli nie musi - oczywiście nie oznacza to że nigdy nie usłyszysz jej głosu jednak w przeciwieństwie do reszty społeczności woli się nieco ograniczać. Z pozoru nie stara się zbytnio mieć wzorowe oceny, choć i tak wychodzi na to że jest piątkową uczennicą. Nie jest typową grzeczną dziewczynką - w jej głowie roi się tysiące pomysłów na sekundę chociażby patrząc na płot: "A gdyby tak przez niego przeskoczyć? Co by się stało?", "Ciekawe czy wystraszony koń by to przeszedł...", "A może by wpuścić tu takie stado żeby to staranowało? Dałoby się?", choć tłumi ciekawość raczej w środku. Ma tik nerwowy rysowania, zresztą robi to nałogowo na marginesach zeszytu. Nie pogardzi książkami fantasy i przygodowymi, choć do lektury podejdzie niechętnie. W okresie złości nic nie powstrzyma jej przed palnięciem szczerej prawdy, rzuceniem podręcznika o ścianę czy przewróceniu krzeseł. Konie zajmują jej większość czasu poza szkolnego, kiedy może się odizolować w boksie, daleko od rodzinnych problemów gdzieś w ciemnym bloku na piątym piętrze, w Nowym Jorku. Mimo że z pierwszego wrażenia wygląda na typową buntowniczkę spędzającą przerwy szkolne, na paleniu za budynkiem, to prawda różni się nieznacznie. W podstawówce zawsze była pierwsza do rzucania papierowymi kulkami w kolegów i do pyskowania nauczycielowi, choć w gimnazjum zdecydowanie złagodniała. Już nie "jarało" ją łamanie prawa i oddaliła się od czarnych znajomości, zatapiając się w literaturze, artystyczności i koniach.
Aparycja: Jak widzicie - delikatna cera, 168 cm wzrostu, pełen rękaw lewej ręki, pół drugiej oraz ciemne, długie włosy ledwo sięgające do żeber. Ma lodowo-niebieskie oczy, często zakrywane pod cienką warstwą soczewki. A jak już o tym mowa - ma wadę więc bywa że jest zmuszona nosić okulary. Nie ma wyznaczonego stylu ubioru - wygodnie i ładnie. Chociaż nie rozstaję się ze swoją pieszczochą i glanami - to jest jedyny szczegół, mówiący że przechyla się bardziej w stronę ciemniejszej muzyki etc.
Ulubiony koń: Nie jest wybredna w sprawie koni, choć zawsze darzyła większą miłością achały-tekińskie, araby i walijczyki. Zawsze czuła się lepiej na koniach pełnych gracji i delikatności, choć grubaski wydawały jej się ... urocze. Powiedziałabym więc że przypadła jej do gustu Kawalkada, Sun oraz Sifil.
Własny koń: Kiedyś na farmie swojej babki, miała pewnego szalonego dzikusa. Nie przeżyłby jednak jazdy samolotem w dodatku był to niezajeżdżony małolat. Wystarczą jej odwiedziny w święta i wakacje. W Akademii raczej nie planuje mieć własnego rumaka.
Poziom jeździectwa: Średniozaawansowany. Nie jeździła w żadnej szkółce, była raczej samoukiem+dziwne porady Barbry, więc mimo wieloletniej pracy, jest zielona w klasycznej jeździe.
Partner: ---
Historia: Phoebe urodziła się w Nowym Jorku, w apartamencie w ciemnym bloku i tam została przez resztę swojego życia (aż do teraz, oczywiście). Jej rodzina od zawsze borykała się z problemami finansowymi, choć matka harowała po godzinach w małym sklepiku zoologicznym, a ojciec pracował każdego dnia nad nowymi książkami, które niestety nie okazywały się wystarczająco dobre by zarobić nimi na życie. Czasami by uciec od problemów, Phoebe próbowała iść drogą narkotyków, papierosów i alkoholu, ale nie należała do osób którym to sprawia przyjemność. Zajęła więc cały swój wolny czas jeżdżeniem rozwalonym rowerem do babki, która miała niewielką stajnię. Tam oddawała się łagodności wierzchowców by uwolnić się od szkolnych i rodzinnych kłopotów. Gdy zdała maturę nie potrafiła dłużej siedzieć w tym "złotym mieście" i wyjechała na Florydę, z jednym bagażem wspomnień i czystą kartą.
Inne:
~ Ma klaustrofobię.
~ Jeśli nie chodzi w kapciach czy oficerkach to w glanach.
~ Jest praktycznie uzależniona od jakiejkolwiek maści herbatki. Zresztą też nigdy nie pogardzi kakaem.
~ Ma klaustrofobię.
~ Jeśli nie chodzi w kapciach czy oficerkach to w glanach.
~ Jest praktycznie uzależniona od jakiejkolwiek maści herbatki. Zresztą też nigdy nie pogardzi kakaem.
Kontakt: Puzzle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)