niedziela, 17 września 2017

Od Adeline C.D Harry'ego + kupno konia

Dobitnie głośny telefon zaczął dzwonić, tak jakby mówiąc, że te połączenie może zaważyć nad jakąś ważną sprawą. W głowie obudził się nagle huk, który przyprawiał mnie o zawroty i delikatne mdłości. Zdenerwowana spojrzałam na wyświetlacz, ale już po chwili rozbudziłam się i z ogromnym zaskoczeniem stwierdziłam, że dzwoni do mnie właśnie biuro obsługi Körungu.
- Czy dodzwoniłem się do panny Adeline Whittaker, chciałbym potwierdzić przybycie na dzisiejszy körung koni oldenburskich i holenderskich koni gorącokrwistych - usłyszałam poważny męski głos, który zaczął odbijać się echem w moich uszach.
- Tak, Adeline Whittaker przy telefonie. Potwierdzam przybycie na körung o godzinie dziesiątej - odpowiedziałam nieco zachrypniętym głosem.
- Dziękuję, proszę o wstawienie się na strefie VIP za około godzinę. Miłego dnia i wspaniałych wspomnień co wystawy - usłyszałam charakterystyczny dźwięk dla zakończenia połączenia. Zdębiałam, gdy zobaczyłam, że obok mnie leży Harry, bez żadnej koszulki, smacznie śpiąc, nie zdając sobie sprawy jaki szok teraz przeżywam.
- HARRY! - Krzyknęłam, gdy w końcu zdałam sobie sprawę, że za godzinę musimy być już na hali körungu.
- Tak, tak, jeszcze chwila - odpowiedział zaspanym tonem, obracając się na drugi bok. Zacisnęłam zęby i z wściekłością zacisnęłam dłoń na jego ramieniu, by po chwili zacząć nim wściekle trząść. - ŚWIAT SIĘ WALI CZY CO DO CHOLERY?! - Zerwał się na równe nogi, po chwili uświadamiając sobie, że leżał ze mną w jednym łóżku bez koszulki. - Nic się nie wydarzyło, prawda? - Zapytał, robiąc ogromne oczy.
- Nie wiem, nie pamiętam, w tym momencie mnie to nie interesuje. Masz nakaz ogarnięcia się, ponieważ za jakieś dwadzieścia minut wyjeżdżamy - bąknęłam, a po chwili rzuciłam się do walizki. Wyjęłam z niej eleganckie, granatowe bryczesy, których jeszcze ani razu nie miałam na sobie. Do tego, by mój strój wyglądał elegancko, wyciągnęłam białą, zdobioną koszulkę polo. Zdenerwowana zbyt małą ilością czasu, wpadłam do łazienki by jak najszybciej w miarę możliwości ogarnąć swój zaspany i okropny wygląd, a w dodatku, w tym samym momencie się ubrać. Po upięciu włosów wyszłam z łazienki, by pośpieszyć Harry'ego, który nie miał jeszcze ani jednej chwili w łazience. Jednakże nawet nie zdołałam wydusić z siebie żadnego słowa, gdy przed moimi oczami stanął człowiek o niezwykle eleganckim stroju, z zaczesanych włosów wypadały drobne kosmyki, który dodawały uroku mężczyźnie.
- Może być, czy nadal za mało elegancko? - Zapytał z uśmiechem, by po chwili wygładzić granatową marynarkę.
- Czuję się przybita Twym blaskiem elegancji, serio czuje się jak jakaś pokraka, która ma być po raz pierwszy luzakiem - westchnęłam cicho. - Dobra, nie czas na żadne myślenie. Zabieraj dokumenty, taksówka powinna już na nas czekać - dopowiedziałam, a z komody zgarnąłem torbę, w której jak się wydawało miałam same najważniejsze elementy. Pokój został zamknięty moimi dość chaotycznymi ruchami, by po chwili dogonić Harry'ego, który stał już pod drzwiami hotelu.
~*~
Zajęliśmy stolik tuż przy bandzie. Nakrycie było niezwykle obfite, z półmisków wylewały się owoce, a już za chwilę miało pojawić się jakieś danie. Cała wystawa i tak zwana aukcja miała rozpocząć się za około dwadzieścia minut. W głowie huczało mi przez wczorajszą zabawę, a zarazem przez stres towarzyszący mi w tych momentach. Ze zdenerwowania, zaczęłam bawić się własnymi palcami i nerwowo spoglądać w stronę Harry'ego, który rozmawiał ze starszym nabywcą.
- Czy życzą sobie państwo pierwszego dania? - Zapytała kelnerka, prawdopodobnie niewiele starsza ode mnie.
- Podziękujemy - odpowiedział za mnie Harry, który nagle oderwał się z niezwykle interesującej rozmowy ze starszym mężczyzną.
- Mam własny język - niemalże warknęłam, a chłopak rzucił mi zdziwione spojrzenie, które mówiło, że nie miał zamiaru mnie urazić. - Zajmij się lepiej kontynuacją rozmowy, ponieważ ten pan chyba tego pragnie - dopowiedziałam, i rzuciłam spojrzeniem w kupca, który bał się dotknąć ramienia młodzieńca. Chłopak tylko oburzył się i nie raczył mnie swoją odpowiedzią. Po chwili jednak podeszła do mnie kobieta o niezwykle znajomej twarzy. Nie potrafiłam jednak powiedzieć kim ona była, bowiem kojarzyła mi się z moim wczesnym dzieciństwem.
- No kogo ja widzę! Adeline Whittaker! - Krzyknęła kobieta w białym kapeluszu. - Nie pamiętasz mnie? Amy Krüger! To ja byłam właścicielką ojca Twojego karego źrebaczka!
Boże jak ja mogłam zapomnieć, moja 'ciocia', która przebywała w naszym domu ze swoim ogierem przez niemalże miesiąc.
- Właśnie skądś panią kojarzyłam - uśmiechnęłam się i wstałam, podając rękę na przywitanie.
- To teraz opowiadaj, moja droga Adelko, swoje zamiary co o tego körungu.
~*~
Na arenę wpadła klacz numer dwadzieścia trzy, ostatnia przedstawicielka oldenburskiego körungu. Była niesamowicie zlana potem, widać było, że przed prezentacją musiała porządnie pracować na lonży. Kasztanka jednak cały czas buchała energią, nie prezentując nic oprócz ostrych baranków w kłusie, ale i też błyskania zębami podczas stępu. Co prawda jej zad był niesamowity, ale eksterier konia to przecież nie wszystko. Oldenburka nie osiągnęła minimalnej ceny, tak więc prezenter wyszedł ze zwieszoną głową z areny.
- Przechodzimy teraz do koni rasy KWPN! Wyjątkowo zaczniemy od klaczy starszych! - Odezwał się prowadzący aukcje głos. - Prosimy o wejście klaczy numer jeden, przypominamy! Na samym początku prosimy o ustawienie konia w pozycji zootechnicznej, później kółko stępa i kłus w obie strony! - Dokończył. Na tablicy wyświetliła się informacja o karoszce, która właśnie wywołała furorę wśród niemalże wszystkich. Ja wraz z moją ciotką siedziałyśmy jednak bez żadnego ruchu, ten koń nie miał tego czegoś w sobie. Czuło się od niej jakiś brak, nie spodobało mi się w niej nic oprócz nóg, łba i pięknej potylicy, którą trzeba było jej przyznać. Cena osiągnęła dwieście dziesięć tysięcy euro, co wydawało mi się kolosalną kwotą za taką klacz, która mnie absolutnie nie porwała.
- Ciociu, to jest to - szepnęłam, gdy na halę weszła ciemnogniada klacz z łysiną. Jej oczy błyskały z przerażenia, a uszy reagowały na najmniejsze bodźce zewnętrzne. Gniadoszka niespokojnie dreptała w miejscu, a gdy w końcu ustawiła się w poprawnej zootechnicznej pozycji, ktoś podbił sumę od razu do stu osiemdziesięciu tysięcy. Bez zawahania podniosłam numerek, który podniósł cenę od razu do dwustu. Zdenerwowana tym, czy uda mi się wygrać tą klacz, uniosłam się z miejsca by wypatrzeć mojego przeciwnika, który uniósł numer siedemnaście i zalicytował do dwustu piętnastu tysięcy. Wściekła na mężczyznę, podbiłam stawkę do dwustu trzydziestu tysięcy euro.
- Przyznaję Ci to, jest świetna - odpowiedziała kobieta w białym kombinezonie, gdy holenderka ruszyła kłusem, który był wręcz bajeczny. Jej zad pchał ją tak usilnie do przodu, a przednie nogi wywijały tak, że rosła we mnie obawa, że kobyłka zaraz straci przez nie zęby.
- Dwieście trzydzieści tysięcy po raz pierwszy! Po raz drugi! Iii.. Notte Meravigliosa została nabyta przez pannę Adeline Whittaker! - Krzyknął prowadzący, a ja nie panując nad emocjami, chwyciłam głowę Harry'ego i posłałam mu ogromnego całusa w policzek.

Harruś? 8)
Road to 18 ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)