sobota, 16 września 2017

Od Artema do...

Obudziłem się, porażony promieniami słońca, które bezczelnie wdzierały się przez odstęp między partiami zasłony. Kto by pomyślał, że pogoda tu a w Rosji będzie tak zróżnicowana? W sensie wiedziałem, że będzie ciepło, ale że aż tak? Duszne powietrze przypominało mi pustynię, po której niegdyś szedłem. Tyle że teraz smacznie spałem, w wygodnym łóżku.
Przeciągając się na pościeli, starałem się podnieść umysł na duchu, który protestował, by zostać w łóżku na resztę dnia. Jednak nie dając mu dojść do słowa, podniosłem się do pionu i podszedłem do okna. Na parapecie pod nim, leżały kluczyki do mojego pokoju, jakie odebrałem późno w nocy. Dodatkowo duszne powietrze sprawiło, że w zachowaniu przypominałem trupa, który idzie prosto bez żadnego celu.
- Idziemy na dwór?- Spojrzałem kątem oka na psa, który w tym momencie zaczął biegać po pokoju, machając ogonem.- Chcesz iść, tak?!- Klasnąłem w dłonie, a ten radośnie szczeknął, jakby dostał to, na co czekał całe życie. Bawiło mnie jego zachowanie oraz czułem się trochę źle, że Arran będzie musiał poczekać jakieś pół godziny, zanim się zbiorę. Cóż, po oczekiwaniu będzie jeszcze szczęśliwszy! Tak mi się wydawało.
Po otwarciu okna na rozszerz, wziąłem chłodny prysznic, który od razu postawił mnie na nogi. Potem jeszcze kilka innych czynności i byłem gotowy do wyjścia. Wziąłem z nie rozpakowanej jeszcze torby smycz, którą po chwili schowałem w kieszeń, nie widząc powodu, dla którego miałbym zabrać owczarkowi tej chwili wolności, biegania luzem po dworze.
Zmrużyłem oczy i zamykając za sobą drzwi, zacząłem iść przez korytarz i schody prowadzące na parter. Przy drzwiach, których prawie nie wyrwał z zawiasu czworonóg, stało kilkoro, jak myślę, uczniów, niczym się niewyróżniających. Stali i wpatrywali się we mnie, tak po prostu. Przejechałem po każdym z nich wzrokiem, na końcu otwierając drzwi i wychodząc na zewnątrz. Pokręciłem głową, zastanawiając się skąd zainteresowanie moją osobą. Zazwyczaj nikt nawet nie zwracał na mnie uwagi, choć bycie nowym uczniem może swoje zmienić. W czasie, gdy stawiałem kolejne, szybkie kroki na gruncie, w oddali spostrzegłem kolejną osobę. A że oglądając mini-mapkę Akademii, natrafiłem na wzmiankę o plaży, postanowiłem spytać przechodnia, gdzie się znajduje.- Przepraszam?- Zagadnąłem, a osoba odwróciła się twarzą w moją stronę w oczekiwaniu.
- Nowy?- Spytała po chwili ciszy, na co przytaknąłem.
- W zasadzie tak... Chciałem spytać, gdzie znajdę plażę?- obejrzałem się w prawo, gdzie była leśna dróżka. Jednak nieznana osoba odwróciła się w przeciwną stronę.
- Musisz przejść przez las, tam będzie dosyć szeroka ścieżka, przez nią prosto 3 kilometry.- Rozmówca mówił dosyć szybko, lecz zrozumiałem każde słowo.
- Dzięki.- Palnąłem szybko, chcąc iść w swoją stronę. Natomiast Arran miał lepszy pomysł, by stanąć tuż przede mną, nie pozwalając mi zrobić, chociaż kroku do przodu. Rozłożyłem w zdziwieniu ręce, spoglądając na niego ze zmrużonymi oczami. Nie chcąc wyjść jakoś dziwnie przed dopiero poznaną osobą, odwróciłem się na chwilę, po czym znalazłem jakiegoś małego patyka. Rzuciłem go do przodu, a pies pędem pobiegł w wyznaczoną przeze mnie drogę.
-... Mogę znać twoje imię?- Nim zdążyłem zniknąć za drzewem, zadano mi pytanie.- Skoro jesteś nowy, warto kogoś poznać.
- Racja.- Przeczesałem ręką włosy- Artem.- Wystawiłem rękę przed siebie. Po poznaniu się, jak to określił nieznajomy, miałem plan pójść samotnie na plażę, choć jakby się zastanowić, nie przepadam za nimi. Ale co ja mam do gadania, skoro mój czworonóg wprost za nimi przepada? No właśnie. Nic.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)