wtorek, 5 września 2017

Od Naomi C.D Katniss - zadanie 15

- Popatrz, ten tu jest idealny! - wskazałam nakrycie głowy, które względnie pasowało do wszystkich naszych wytycznych. Przyjaciółka w trymiga znalazła się przy mnie, już po pierwszym spojrzeniu na kapelusz stwierdziła, że będzie odpowiedni. Wcisnęła go sobie na głowę i przejrzała się w ustawionym między półkami lustrze.
- Rzeczywiście, świetny! Kupuję go - postanowiła i z uśmiechem na twarzy udała się w stronę kas.
- Do każdego kapelusza rabat 50% na wszystkie bandanki - poinformowała ekspedientka, po czym chwyciła wyjątkowo obfitą we wzory chustkę - To ostatni egzemplarz, schodzą jak ciepłe bułeczki!
- Hmm... Podoba mi się, biorę - wyjęłam z kieszeni 2 dolary i podałam kobiecie. Po ostatecznej zapłacie wyszłyśmy ze sklepu i rozglądnęłyśmy się po ekspozycjach.
- Mogłybyśmy wstąpić do sklepu z herbatami? Za niedługo kończą mi się zapasy, jako uzależniona nie wytrzymam jednego dnia bez tego napoju.
- Ani jednego? - upewniła się Kat - No dobrze, wstąpimy tam. Mam tylko nadzieję, że stamtąd wyjdziesz.
- Nie warto w to wierzyć - na moich ustach pojawił się łobuzerki uśmieszek, ale blondynka nie zdążyła już mnie powstrzymać - dziarskim krokiem przekroczyłam próg, wdychając przepiękną, roznoszącą się w powietrzu woń rośliny. Sklepowe półki były po brzegi wypełnione różnymi rodzajami liści do przygotowania napoju.
- Dzień dobry, pomóc przy wyborze? - brunetka stojąca przy ladzie widocznie zauważyła moją niepewność.
- Oj, bardzo przydałoby się wsparcie. Szukam czegoś... Polecanego, po prostu. Uwielbiam herbatę, dlatego wypiję każdy jej rodzaj.
- W takim razie spróbuję doradzić!
***
Przez moje niezdecydowanie zamiast małej siateczki taszczyłam sporych rozmiarów torbę. Nabyłam kilkanaście rodzajów herbat, między innymi hibiskusową, śliwkową, korzenną, czerwoną długo-dojrzewającą, morwową, Yerba Mate i oczywiście dużo matchy.
- W końcu jesteś! - przyjaciółka powitała mnie nadzwyczaj radośnie - Chodź, robi się już późno. Powinnyśmy jechać do akademii.
- Racja - powiedziałam, spoglądając na szklany dach. Pobiegłyśmy do samochodu, dzierżąc upolowane zakupy.
Droga powrotna minęła równie szybko, radio grało przez cały czas. Nawet się nie spostrzegłam, a już upragniony budynek widniał na horyzoncie. Zaparkowałam na wybrukowanym dziedzińcu, po czym wyskoczyłam z auta. Razem z Katniss przeniosłyśmy siatki do pokoju, oddając przy okazji kluczyk Esmie.
- Teraz wszystkim wam zrobię herbatki. Kto i co zamawia?
***
Rano w stajni dla koni szkółkowych nie było ogromnego ruchu. Co jakiś czas ktoś przemykał się przez korytarz, wywołując falę końskich rżeń. Pośpiech wymazał z ich pamięci wizytę kowala, która zaplanowała była na dzisiaj. Kiedy odpowiednia godzina wypadła, a znajomy wóz pojawił się przed budynkiem, byłam jedyną osobą, która została bez pracy. I może dlatego dobrze zbudowany, w średnim wieku mężczyzna od razu postanowił wziąć mnie do pomocy.
- Będziesz uspokajać i pilnować konie, dobrze? - zaproponował.
- Bo nie nadaję się do niczego innego oprócz stania? Wiesz dobrze, że wszystkie wierzchowce z tej stajni są przyzwyczajone do podkuwania - odburknęłam, przechodząc od razu na "ty" - A może jeszcze narzędzi Ci popilnuję, przecież mogą zwiać!
- Jeśli chcesz, możesz sama dopasowywać podkowy i je przybijać, chętnie zamienię się z tobą miejscami. Taka praca odpowiada, panienko?
- Wiesz co... Chyba jednak wolę sprawować nadzór nad przyrządami - stwierdziłam po chwili namysłu i podniosłam się ze snopów siana. Człek uśmiechnął się pod nosem i zdecydowanym krokiem podążył do pierwszego boksu.
Ostatecznie do moich zadań dołączyło także przyprowadzanie rumaków do koniowiązu. Z zaciekawieniem przysłuchiwałam się instrukcjom kowala, choć właściwie większość już przedtem miałam w głowie. Kiedy ostatni koń został podkuty i odstawiony, mimo wszystko byłam z siebie zadowolona.
- No widzisz, jednak się przydałaś - zapobiegłaś ucieczce tych sprytnych przedmiotów, bez ciebie już by ich tu nie było! - zaśmiał się mężczyzna i poklepał mnie po ramieniu - Dziękuję, możesz już iść.
Pożegnałam się z nim i podążyłam do stajni prywatnej. Ledwo zdążyłam obdarować Empire wystarczającą ilością przytulasów, a usłyszałam za sobą znajomy głos:
- Tym razem ja mam dla ciebie propozycję na urozmaicenie egzystencji!
- Jakąż to? - odwróciłam się, widząc nikogo innego, jak Kat.

Katniss? ^^

Dostajesz punkty za to zadanie, chyba 20, ale nie chce mi się sprawdzić xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)