czwartek, 21 września 2017

Od Esmeraldy C.D Leny

Napięcie było nieziemskie, gdy Pani Rose z wielkim spokojem opowiadała o wypadku Naomi.
-Gdzie ona jest?- zadałam w końcu pytanie, nie wytrzymując, uroniłam parę łez.
-Została przewieziona do szpitala, by wyeliminować możliwość wstrząsu mózgu. - Kobieta skończyła coś pisać, po czym z kołoszytu wyrwała kartkę i dała ją Katniss.
-Wyjdźcie, słyszę, że Lena już umiera ze strachu...- Dokładnie, słychać było ciche i charakterystyczne drapanie po ścianie lub czasami także stukanie w nią.
Podziękowałyśmy kobiecie, po czym cicho otworzyłyśmy drzwi, za którymi czekała na nas nastolatka. Z wytrzeszczonymi oczami patrzyła na nas, błagając, by zdradzić jej, o czym rozmawiałyśmy w gabinecie dyrektorki.
-Naomi jest w szpitalu, ale czuje się podobno dobrze, możemy do niej pojechać. - westchnęłam, domykając drzwi.
-Mam nadzieję, że nie zdzieli nas po głowie...- Katniss wreszcie odezwała się, po dziesięciu minutach milczenia u dyrektorki. Najpewniej to stres odebrał jej głos.
-To wspaniale, kiedy jedziemy?- Lena aż podskoczyła z radości, uśmiechając się z lekka.
-Możemy nawet teraz!- odpowiedziałam entuzjastycznie.
***
Odpaliłam silnik mojego limonkowego Mercedesa, po czym zadowolona ułożyłam ręce na kierownicy, pomału wciskając gaz. Zawsze najtrudniej było mi wyjechać z i tak przestronnego parkingu Akademii i nie walnąć w czyjeś cudeńko. Patrząc w boczne lusterko oraz do tyłu, wreszcie udało mi się wyjechać ze szkolnego parkingu, po czym wjechałyśmy na główną, prowadzącą do Miami. Jechałam z prędkością 80 kilometrów na godzinę (80 km/h). W samochodzie jak nigdy panowała krępa cisza, przerywana jedynie przez nasze oddechy. Centrum miasta znajduje się 15 minut od Akademii, więc nim zdążyłyśmy się obejrzeć, stałyśmy przed automatycznymi drzwiami szpitala głównego w mieście. Szybko poszłyśmy do "recepcji", przy której siedziała młoda kobieta z plakietką "Jessica - Uczę się". Najpewniej to jakaś stażystka.
-Esmeralda Muller, Katniss Gutsy i Lena...
-Macke. - odpowiedziała szybko brunetka, po czym rozpięła swą cienką bluzę.
-Dobrze, pokój 222.- Kobieta podała nam identyfikatory.
Postanowiłyśmy pojechać windą, z sercem na ramieniu, gdyż bałyśmy się, że winda zatrzyma się w połowie drogi. Gdy wysiadłyśmy na 7 piętrze, odnalazłyśmy pokój naszej przyjaciółki i próbując się nie poślizgnąć na śliskich płytkach, ruszyłyśmy w jego stronę. Z lekkim zwątpieniem wkroczyłyśmy do pomieszczenia, z idealnie białymi ścianami, gdzie na łóżku z opatrunkiem na głowie, leżała nieprzytomna Naomi. Obok niej, na delikatnie szarej komodzie, leżała lista, co jej dolega. Podniosłam ją, przewijając kartki, aż udało mi się dotrzeć do nazwiska Naomi.
-Rozcięty łuk brwiowy, brew zgolona, rana zszyta, brak zakażenia. Powód: upadek.- Z trudem odczytałam słowa zapisane przez doktora.
-Esmuś, tego chyba nie powinnaś czytać.- Katniss wyrwała mi listę, po czym sama zaczęła ją przeglądać.
-Pasztet? Lena? Katniss?- Słaby głos Panny Sullivan rozległ się w cichym pomieszczeniu.
<Lena? ^▽^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)