- Naomi! – Zawołałam cała w skowronkach.
- Co znowu wymyśliłaś?
- Jadę po konia! – Ledwo wydusiłam.
Po kilku chwilach wybiegłyśmy ze stajni i wskoczyłyśmy na siano, i zaczęłyśmy się śmiać, po jakimś czasie podeszła do nas Esma i pyta nas czemu się tak głośno śmiejemy, więc podzieliłam się z nią wesołą wiadomością, i ona się do nas dołączyła, a kilka minut po zajściu, z Lilką stało się to samo. Podeszłyśmy do pani Rose, która pożyczyła nam przyczepę do przewozu koni. Wieczorem wsiadłyśmy do limonkowego Mercedesa Esmy i ruszyłyśmy. O 4:00 dwa dni później byłyśmy na miejscu. Po drodze nie obeszło się Mc-a, kawy, lodów, hot dogów… Po wyjściu z auta przywitałam się z dziadkiem i podeszłam do padoku, gdzie radośnie hasała, brykała i podskakiwała młoda klaczka. Usiadłyśmy wszystkie cztery na kanapie, a dziadek na starym bujanym fotelu. Dziadek opowiedział mi jej historię, charakter i co ją nauczył. Po krótkiej chwili przekazał mi jej papiery. Lilka i Naomka próbowały wprowadzić konia do przyczepy, a Esma pomagała mi czyścić i nosić sprzęt. Klaczka zaczęła przeokropnie rżeć i brykać. Od razu pobiegłam jak szalona do mojego konia! Okazało się, że bała się wejść do przyczepy. Na szczęście Lilka ogarnęła sytuacje. O 20.00 wyjechałyśmy do domu, a wieczorem następnego dnia dojechałyśmy.
Wzięłam mojego rumaka na uwiąz i zaprowadziłam do stajni. Konie zaczęły rżeć, witając klacz. Doszłam do środkowego boksu i wprowadziłam moją miłość. Gdy tylko wyszłam z budynku, moja klaczka zaczęła mnie wołać. Więc oparłam się o jej boks i zaczęłam z nią rozmawiać. Co prawda nie rozumiałam, co mówi, ale czułam, że chce mi coś przekazać… Przesiedziałam w stajni pół nocy, a gdy ona zasnęła Mogłam udać się do pokoju. Tam czekała Nao z cieplutkim kakao, a gdy weszłam, ona powiedziała:
-...
<Naomi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)