poniedziałek, 11 września 2017

Od Adeline C.D Harry'ego

Głośno przęłknęłam ślinę widząc nowego, młodego mężczyznę w prawie, że całkowitej nagości. Szybko się jednak otrząsnęłam i nabrałam nieco więcej powietrza, by zaraz po tym zebrać się na pierwsze słowa.
- Cóż, czyli się już znamy, przynajmniej z widzenia. - Mruknęłam, a po chwili zwróciłam uwagę na tatuaże zdobiące umięśnione ciało. Z całą pewnością należały do osoby z ogromnym doświadczeniem, ponieważ kreska była niesamowicie profesjonalna. - Adeline Whittaker, miło mi. - Powiedziałam dość chłodno, nie zwracając uwagi na uśmiech nieznajomego, który w tym momencie urzekłby każdą dziewczynę w tej Akademii.
- Harry Styles, również mi milo. - Przedstawił się krótko, zachęcając mnie gestem dłoni do wejścia do jego lokum. - To Ty masz mnie oprowadzić, czyż nie? - Dodał po chwili. 
- Tak, to mi przypadł ten zaszczytny obowiązek. Szczerze powiedziawszy, to sama nie znam tej Akademii jakoś dokładnie, ponieważ przyjechałam tutaj jakiś miesiąc temu. - Powiedziałam, zdobywając się na delikatny, krótki uśmiech. Jasna szarość zdobiła ściany pokoju Harry'ego, który bez żadnego skrępowania zaczął naciągać na tors zwykłą koszulkę, która doskonale opinała się na jego ciele. Westchnęłam delikatnie, masując swoje obolałe biodro, które zafundowała mi Pompeja, której od niespełna godziny nienawidziłam. Nie wiedzieć czemu klacz przestała reagować na jakiekolwiek sygnały czy też wskazówki i ruszyła przed siebie, może coś ją rozproszyło? Nie wiem, pewnie nie będzie dane mi tego wiedzieć. 
- Umm.. przepraszam za to wcześniej, mogłam się chociaż przedstawić. Byłam w delikatnym szoku, nie wiedziałam jak się zachować. Dawno się spadłam, a w szczególności z takiej klaczy jak Pompeja, ale cóż możliwe, że coś jej się we mnie nie spodobało. - Zaśmiałam się delikatnie, a gdy chłopak był gotowy do wyjścia, odepchnęłam się od ściany w stronę drzwi.
- Również nie mam pojęcia, a co do tego, zostaje Ci to wybaczone, szanowna Adeline - powiedział z delikatnym uśmiechem. Wywróciłam lekko oczami, podczas mojego wychodzenia na korytarz, który prowadził w stronę innych pokoi oraz wyjścia z akademika. Nie zwracając większej uwagi na niebieskookiego ruszyłam przed siebie, po czym usłyszałam cichy oddech tuż obok mnie, to był znak, że już bez zbędnego zachowania mogę zacząć przedstawianie naszej Akademii. Pierwszym miejscem do jakiego się udaliśmy była stajnia koni akademickich, gdzie głośnym rżeniem powitała nas kasztanka, która jeszcze niedawno pędziła beze mnie na ujeżdżalni. Parsknęłam kpiąco na jej widok, po czym podeszłam do boksu należącego do Faldo. 
- Chyba nie muszę Ci opowiadać o każdym koniu, ponieważ od tego są tabliczki. Jedynie mogę Ci zdradzić, że najlepszym koniem jest Lemon. - Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do przeciwległej ściany, gdzie zastałam nieco znużoną skarogniadą klacz, która po chwili wyciągnęła w moją stronę łeb.
- Wszystko się okaże, jeszcze na żadnego wierzchowca nie wsiadłem. Co do tego, posiadasz może własnego rumaka? Czy jeszcze nie zostałaś szczęśliwą posiadaczką? 
- W niedalekiej przyszłości mam ochotę wybrać się na korung holsztynów i holenderskich, ale nie mam pojęcia czy to wypali. Chcę kupić coś prosperującego ujeżdżeniowo, ale jak już wspomniałam, nie wiem jak wyjdzie - wyjaśniłam, gładząc przy tym ciepłe chrapy Lemon. - Naprawdę nie mam pojęcia, czemu Rose wybrała akurat do oprowadzania mnie? Nie znam jeszcze całkowicie tej stajni, czasami zapominam imion koni. Nie nadaje się do tego. - Bąknęłam tak jakby sama do siebie. - Powiem Ci tak. Masz dwa wyjścia, albo włóczymy się bez celu po terenie Akademii i się nudzimy, albo idziemy nad jezioro. Błagam wybierz tą drugą opcję, chcę chociaż troszkę przyjemności z tego dnia.
- To widzimy się za dwadzieścia minut przed akademikiem, okej? - Zapytał, a ja bez żadnej odpowiedzi narzuciłam szybkie tempo wracania do pokoi. Wpadłam do swojego lokum jak burza, trącając przy tym delikatnie swoją kotkę, która z oburzeniem odskoczyła na łóżko. Usłyszałam za swoimi plecami intensywne mruczenie ze strony Xsary, która ewidentnie domagała się pieszczot, na które w tym momencie nie miałam czasu. Z szafy wygarnęłam strój kąpielowy, który założyłam pod ubrania w ekspresowym tempie. Właściwie strój był normalny, o kolorze ciemnego bordo. Jego dolna część miała modne w tym sezonie wycięcia mocno odkrywające moje biodra. Zadowolona z tak szybkiego ogarnięcia się, wsadziłam jeszcze do torby ręcznik i telefon, który miał tam tylko być dla pewności. Na nogi wciągnęłam pierwsze lepsze buty i wyszłam z pokoju. Z delikatnym zakłopotaniem zamknęłam zamek i z uśmiechem wyszłam. Przed budynkiem nie czekał na mnie jeszcze nikt, więc spoczęłam na betonowej posadzę i zaczęłam bawić się kosmykiem włosów.
- To co idziemy? - Usłyszałam za plecami już z lekka znajomy głos, na który od razu się podniosłam.
- Oczywiście. - Zachichotałam i ruszyłam ku furtki, która prowadziła na leśną ścieżkę.

Zaskoczona tym jak szybko minęła nam wspólna droga, znalazłam się nad jeziorem, które biło spokojem. Mimowolnie uśmiechnęłam się i odłożyłam torbę, z której po chwili wyciągnęłam ręcznik i rozłożyłam go na delikatnej, zielonej trawie. Nie czując żadnego skrępowania pozbyłam się zbędnych części garderoby i zostając w stroju, bez żadnego słowa weszłam do wody, z której idealnie wręcz widać było zachód słońca. Zanurzyłam się po pas w wodzie, pochłonięta widokiem, nawet nie zauważyłam gdy obok mnie pojawił się Harry.
- Pięknie tutaj, prawda? - Powiedziałam, posyłając mu krótkie spojrzenie.

Noasia? ROAD TO 18 8)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)