wtorek, 19 września 2017

Od Esmeraldy C.D Leny

-Idę!- głos Leny rozległ się za drzwiami, a po chwili stanęła w drzwiach.
-Masz ochotę na krótki spacer, konny?- uśmiechnęłam się podle.- Właściwie to rywalizację w terenie. Naomi i Katniss przeciwko mnie i...może Ci?- rzuciłam sugestię, udając obojętny ton.
-Jasne! Tylko....lody muszę skończyć...- westchnęła, odkładając salaterkę z zamrożoną śmietaną. Umówiłyśmy się z dziewczyną za 10 minut przed boksem Faldo. Gdy Lena zjawiła się w stajni z kaskiem i palcatem, zaciągnęłam ją przed boks Desert i Devina, gdzie poinformowałam ją o tym, iż pojedzie na mojej klaczy. Nastolatka nie miała oporów co do tego planu, więc kilka minut po omówieniu planu, siedziała na grzbiecie Holsztynki zwarta i gotowa. Naomi z Katniss stawiły się na koniach- niebieskowłosa na Empiryku, za to Katniss na Hollywoodzie. W moją i Leny stronę rzucono dużymi pistoletami na wodę, oczywiście napełnionymi, przez co były cholernie ciężkie. Półtora litra krystalicznie czystej cieczy ważyło swoje, a utrzymanie lipnego pistoletu, a przy okazji kierowanie koniem było praktycznie niemożliwe do wykonania. Gdy tylko wjechałyśmy do lasu, zaczął się pojedynek.
-Nie strzelamy w konie, tylko w ludzi. - Naomi oświadczyła.- Nie popychamy się, gramy fairplay.
-Tak jest!- Katniss, Lena i ja odkrzyknęłyśmy, zajmując swoje pozycje.- TRZY, DWA JEDEN, GO!- tym razem ja przejęłam inicjatywę.
Pierwsze strzały uderzyły we mnie, gdy Demon poruszał się kłusem. Desert biegła łagodnym galopem, za to Katniss i Naomi mocno przyśpieszyły. Zabawa trwała najpewniej 10 minut, gdyż zapas wody pokończył się naszym przeciwniczkom, gdyż wymierzały w stronę Leny i moją ciosy co kilkanaście sekund. My jednak uciekałyśmy z piskiem od mokrych pocisków i zostało nam niecałe pół litra, które wykorzystałyśmy. Na szczęście obok płynął sobie strumyczek, więc napełniłyśmy pojemniki i pozwoliłyśmy się koniom napić, nie zapominając o poluzowaniu popręgu. Krótko po tym poczęłyśmy grać od nowa. Naomi wymierzała kolejny cios w Lenę, jednak nietrafny. Kolejny pocisk miał zmoczyć moje ubranie, jednak gałąź w sprawie Naomi miała inne plany. Dziewczyna, usiłując strzelić we mnie, nie zauważyła wielkiej i grubej gałęzi, o którą zahaczyła i z kwikiem zjechała ze zdezorientowanego Gniadosza. Leżąc na ziemi, z jej czoła zaczęła sączyć się stróżka krwi.
<Lena? >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)