poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Helen do Holiday

Z lekkim szarpnięciem zaparkowałam samochód. Nareszcie. Jazda do domu nie zjmowała wiele czasu, jednak zazwyczaj była do głębi wyczerpująca. Dzieci jak zwykle nie dawały mi spokoju. Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu - Castiel wraz z Thomasem musieli wyjechać, prawdopodobnie z jakiś nagłych wydarzeń rodzinnych. Nie było wiele czasu na wyjaśnienia. Po tajemniczym telefonie kupił najbliższy bilet lotniczy do Francji, a następnie spędził kilka godzin na pakowaniu. Po tym sama zawiozłam go na lotnisko. To było ze dwa tygodnie temu, od tego czasu zdążył zadzwonić dwa razy, za każdym razem zapewniając mnie, że mam się nie martwić oraz, że niedługo wróci. Nomalnie wściekłabym się na niego - zostawić młodą żonę samą z trojaczkami, psem i dwójką koni. Aktualnie jednak byłam bardziej zmartwiona niż wściekła. No cóż. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do bagażnika. Zaczęłam od wyciągnięcia wózka, bo bez niego nie miałam żadnych szans z trzema dziewczynkami. O ile Nina i Tanya zachowywały się ostatnio bardzo statecznie, to Celtia nie dawała mi spać po nocach. Również teraz wydzierała się wniebogłosy. Po, jak mi się zdawało, kilku wiekach, udało mi się usadowić wszystkie dzieci w wózku. Za to to teraz powinnam otrzymać medal. Ruszyłam ku domu, po czym zapukałam do drzwi. Otworzyła mi moja młodsza siostra.
— Helen! —  zapiszczała Leah z uciechą, po czym przytuliła się do moich nóg. Aline i Leah były  ode mnie sporo młodsze. Teraz miały już prawie 4 lata i wyglądały jak małe kopie mnie.
— Cześć Leah —  puściłam na chwilę wózek, żeby uściskać siostrę
— Ona tak strasznie krzyczała? —  często zapominałam, że dziewczynka ma dopiero 4 lata, na swój wiek zachowywała się nadwyraz dojrzale
— Celita bardzo tęskni za tatą. 
Za moją siostrą w drzwiach pojawił się tata.
— Miło, że jesteś. Daj, pomogę Ci z wózkiem — z wdzięcznością przyjęłam pomoc — Mama jest teraz w kuchni, chyba kucharka przygotowuje na dziś coś specjalnego.
Uniosłam brwi, zaskoczona:
— Kucharka? Macie kucharkę?
Skinął głową:
— Oraz nianię — westchnął — Nie jesteśmy już tacy młodzi jak kiedyś. Ty i... — przełknął ślinę — Carmen... Cóż, byłyście spokojniejszymi dziećmi. 
— Carmen by was wyśmiała, nigdy nie była typem księżniczki — uśmiechnęłam się smutno, po czym dodałam weselszym tonem — Chociaż rumaka to miała jak z bajki, tak nawiasem mówiąc to ten wasz nowy dom mocno przypomina pałac
— Też tak mówiłam, cześć skarbie — mama dołączyła do nas i uściskała mnie mocno
— Cześć mamo — uśmiechnęłam się — Możemy wejść? 
— Oczywiście — schyliła się po Tanyę do wózka. Na wszelki wypadek wzięłam na ręce Celtię, zanim znów zdążyła zacząć płakać. Tata postawił wózek przy przedsionku i wziął na ręce Ninę. 
— Dla dziewczynek wszystko już przygotowane. Penny się nimi świetnie zaopiekuje, a Aline i Leah jej pomogą, prawda? Oczywiście my tez będziemy się nimi opiekować również i my, jak tylko będziemy mieli czas.
— Dziękuje — odparłam z ulgą — Jak tylko Castiel wróci, po nie przyjedziemy, 
Zostawienie dzieci z rodzicami nie było łatwym wyborem. Czułam się okropnie, ale z dugiej strony zaniedbywałam Mefista i Nirvanę, nie wspominając tu o Narnii, która potrzebowała bardzo dużo uwagi. Planowałam odwiedzać ich w każdej wolnej chwili, jednak na dłuższą metę zamieszkam z Holiday w Akademii. Oczywiście nie miałam pojęcia, kiedy zjawi się mój mąż. Jeśli nie kontaktuje się ze mną w ciągu dwóch tygodni, i nie wyjaśni swoich postępowań, będę zmuszona wsiąść do samolotu i do niego pojechać. 
~~*~~
Spędziłam z rodziną kilka godzin. Kiedy zadzwonił telefon, pożegnałam się ze wszystkimi, oaz obiecałam, że wpadnę za kilka dni. W końcu wyszłam przed dom. Od razu spostrzegłam Holiady, czekającą na mnie w samochodzie pożyczonym od jednej z instruktorek w Akademii. Podeszłam do samochodu i wślizgnęłam się do środka. 
— Dziękuje, że po mnie przyjechałaś — powiedziałam z uśmiechem.
— Nie ma za co, po co są przyjaciele? — spytała ze śmiechem — To nawet nie była ąz taka strata czasu, zdążyłam zajść do księgarni po drodze.
— Włączyć nawigacje? — zapytałam, już wyciągając rękę
— Nie trzeba, pamiętam drogę — stwierdziła Holiday

<Holiday? Piszemy nowy wątek? amten już dawno przestał się kleić...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)